Zgodnie z zapowiedzią, w przedszkolu w Nowem od środy znowu słychać dziecięcy śmiech. Pierwszego dnia spodziewano się 19 dzieci. Tak wynikało ze zgłoszeń zebranych od rodziców. Było o pięć mniej. Następnego dnia zameldowało się 15 przedszkolaków. Jak będzie w przyszłym tygodniu?
- Liczba dzieci miała wzrosnąć do 24, ale sądzę, że tylu nie będzie - prognozuje Hanna Gorczyca, dyrektor przedszkola. - Niektórzy rodzice postanowili wykorzystać jeszcze to, że można w dalszym ciągu pobierać zasiłek opiekuńczy. Inni pewnie przygadają się, jak będzie funkcjonować przedszkole w nowej rzeczywistości.
REKLAMA
Przedszkolaki mają zajęcia w dwóch grupach wiekowych: 3-4-laków i 5-6-latków i nie mają ze sobą żadnego kontaktu. Obydwie grupy nawet nie bawią się razem w przestronnym ogrodzie. Wszystko w trosce o ich bezpieczeństwo. Gdy jedna grupa wraca z ogródka do budynku, do akcji wkraczają panie z pomocy przedszkolnej, które dezynfekują wszystkie huśtawki, zjeżdżalnie, ławki i inne sprzęty, których mogły dotykać dzieci.
Zmieniły się też zasady związane z utrzymywaniem porządku w sali. O ile wcześniej wpajano przedszkolakom, że po zabawie odkłada się zabawki na swoje miejsce, to teraz otrzymują komunikat, że należy je zostawiać pod szafkami. Dlaczego? Po to, aby można było je odkazić, gdy dzieci są w ogrodzie.
- Chyba największym problemem jest to, że grupy są łączone i dzieci się nie znają - tłumaczy Hanna Gorczyca. - Widzę jednak, że powoli zaczynają zawierać nowe znajomości i za kilka dni nikt już nie powinien czuć się nieswojo.
REKLAMA
Wbrew obawom, że trudno będzie utrzymać wymagany dystans między przedszkolakami, nie wygląda to źle.
- Nie musimy zbyt dużo tłumaczyć dzieciom skąd te środki ostrożności - podkreśla dyrektor. - Tyle się już nasłuchały o koronawirusie, że w miarę swoich możliwości starają się stosować do zaleceń. Oczywiście czasem zdarza im się zapomnieć o tym w zabawie, ale wystarczy jedno słowo i już wiedzą, co trzeba zrobić.
Hanna Gorczyca nie kryje, że opiekę i stosowanie reżimu sanitarnego ułatwia fakt, że grupy są nieliczne. Gdy ich liczba wzrośnie do 12 maluchów, bo maksymalnie tylko tyle może ich być, nauczycielki będą miały trudniejsze zadanie.
a.bartniak@extraswiecie.pl
REKLAMA
REKLAMA
Rozwiń swoje pasje! Wybierz swój kierunek! Szkoła Muzyczna w Chełmnie zaprasza!
Zapisz się na rok szkolny 2020/2021 - tutaj
Nowianka
8 maja 2020 17:42
Śmiać się czy płakać że
Śmiać się czy płakać że dyrektorka jeszcze się chwali tym że naraża swoich pracowników i czeka na więcej dzieci
Pseudopandemia
11 maja 2020 08:30
Naraża na co? Na chorobe o
Naraża na co? Na chorobe o której wszyscy słyszą, ale mało kto widział? Myślę, że bardziej realnym zagrożeniem jest śmierć z głodu dla rodzin które od dwóch miesięcy nie mają możliwości zarabiać niż ta wirusowa bzdura.
Cena
9 maja 2020 08:13
Czy w bowym przedszkolu
Czy w bowym przedszkolu będzie monitoring na zewnątrz jak i w klasach . Nie raz dziecko wracało do domu podrapane mówiąc ze to pani przypadkiem .
Ten
10 maja 2020 07:37
Jaki monitoring kobieto jak
Jaki monitoring kobieto jak ci sie nie podoba to sama opiekuj i ksztalc dziecko .Takich wlasnie rodzicow sie kocha bo pani to pani tamto a dziecko zlote co.
Rodzic
11 maja 2020 08:33
To jak dziecko zgłasza taki
To jak dziecko zgłasza taki komunikat to rodzic nie wyjaśnia sprawy od razu tylko liczy na założenie monitoringu? Brawo….