Działania podejmowane przez Fundację Ocalić-Pamięć wykraczają daleko dalej poza chęć udokumentowania tragicznych zdarzeń z października 1939 roku. To właśnie wtedy kilku mieszkańców gminy Jeżewo zostało zamordowanych przez sąsiadów z niemieckiej organizacji paramilitarnej Selbstschutz.
Dwaj z nich, Jan Gackowski i Franciszek Piątkowski z Nowych Krąplewic, stali się bohaterami filmu dokumentalnego "Las Tajemnic". Ważną jego częścią są wspomnienia świadków tamtych dramatycznych wydarzeń.
I właśnie do tych wspomnień odwołują się ludzie, którzy postanowili ustalić miejsce pochówku Franciszka Piątkowskiego.
Pierwsze, zakrojone na tę skalę poszukiwania odbyły się w sobotę 17 maja. Oprócz fundacji wzięli w niej udział także żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej z Grudziądza, Stowarzyszenie Wizna 1939, ekipa programu "Było nie minęło", grupa Czarne Kciuki z Wejherowa oraz krewni obydwu zamordowanych.
- Poszukiwania prowadziliśmy w lesie, kilkaset metrów od miejsca, w którym mieszkał Franciszek Piątkowski - wyjaśnia Kazimierz Woźniak, prezes Fundacji Ocalić-Pamięć. - Według relacji, mężczyzna został zamordowany od 400 m do 1000 m od domu. Raczej nie dalej.
Nie kopano na oślep. Miejsca typowano przy pomocy urządzenia wskazującego pewne anomalia w warstwach gleby. Takie, w których było zagłębienie, które potem zostało zasypane.
- Niestety, nie natrafiliśmy na grób, ale raczej nie spodziewaliśmy się, że stanie się to już za pierwszym razem - przyznaje Kazimierz Woźniak. - Stowarzyszenie Wizna 1939 przez cztery lata szukało grobu żołnierza poległego w wojnie w 1920 roku. W końcu się udało. My też mamy taką nadzieję. Mamy zgodę na prowadzenie prac ważne do końca roku.
Zamiast szczątków znaleziono łuskę od mausera, pocisk artyleryjski, dwa pociski moździerzowe i jeden przełamany nieśmiertelnik.
- Niewykluczone, że natkniemy się na inne groby, bo według świadków, do lasu wyprowadzono sześciu mieszkańców Nowych Krąplewic - mówi prezes. - To także byłoby ważne odkrycie.
Brawo trzeba pamiętać o ofiarach niemieckich zbrodni
Brawo.