Matka naszego Czytelnika, 68-letnia emerytka, dostała od Enei rachunek za prąd na 500 zł.
- Mocno się zdziwiła, bo to ponad trzy razy więcej niż dotychczas – mówi jej syn.
Pan Tomasz próbował interweniować. Kontaktował się z Eneą przez infolinię, argumentował, że musiało dojść do pomyłki w odczycie licznika, bo matka mieszka sama i nie korzystała z urządzeń, które mogłyby spowodować tak duże zużycie energii.
- Myślałem, że po moim zgłoszeniu ktoś się pojawi, sprawdzi stan licznika i mama dostanie poprawiony, niższy rachunek. Nic z tych rzeczy. Mijały kolejne dni i cisza – opowiada.
Pojechał do Enei w Świeciu, ale tam nic nie załatwił.
- Kazali zapłacić, a potem czekać na korektę. Usłyszałem, że lepiej uregulować rachunek, bo mamie odetną prąd – mężczyzna nie ukrywa irytacji.
Ostatecznie 68-latka zapłaciła należność, a korekta polegała na ty, że nadpłata została jej wliczona na poczet kolejnych miesięcy.
- Niby udało się sprawę załatwić, tylko, że te 500 zł to jedna trzecia emerytury mojej mamy. Na szczęście mogę sobie pozwolić, aby pomóc jej finansowo, bo musiałaby wybierać, czy zrezygnować z kupna lekarstw, czy zaoszczędzić na jedzeniu – oburza się Czytelnik.
Od kilku miesięcy batalię z Eneą toczy pan Krzysztof.
- Mam spory dom, ale nie aż taki, żeby płacić za prąd 3 tys. zł. A taki właśnie dostałem rachunek. To dziesięć razy więcej niż normalnie – opowiada. – Wskutek błędnego odczytu licznika Enea każe mi płacić tyle, jakby to był warsztat albo mały zakład produkcyjny, a nie budynek mieszkalny.
Historia pana Krzysztofa jest podobna, jak naszego poprzedniego Czytelnika: kontakt przez infolinię, zero reakcji ze strony Enei, wizyta w biurze w Świeciu i sugestia, żeby zapłacił, a nadpłata zostanie uwzględniona przy kolejnych rachunkach.
- Nie stać mnie, żeby sponsorować takiego giganta, jak Enea. Prowadzę małą firmę i też mógłbym powiedzieć klientowi, kiedy mam gorszy miesiąc: Zapłacić mi teraz za towar dziesięć razy więcej niż jest wart, bo potrzebuję pieniędzy, a następnym razem zapłacisz mniej. Wiadomo, że mi nie zapłaci, ale Enei trzeba zapłacić, bo odetnie prąd i co wtedy? - pyta retorycznie pan Krzysztof. – I większość ludzi płaci.
Nasz Czytelnik postanowił jednak walczyć o swoje. Pisał odwołania i składał kolejne wizyty w biurze w Świeciu. Ostatecznie wskórał tyle, że wstrzymano płatność do czasu wyjaśnienia sprawy.
- Dwa tygodnie temu ponownie spisano u mnie licznik. Po kilku miesiącach! Mam czekać aż zweryfikują stan licznika. Więc cierpliwie czekam – mówi pan Krzysztof.
Zapytaliśmy Eneę czy rzeczywiście czas oczekiwania między zgłoszeniem sprawy przez klientów a reakcją ze strony spółki jest tak długi. Firma nie odniosła się wprost do naszego pytania.
- W przypadku potrzeby klienta dotyczącej zweryfikowania poprawności jego rozliczenia, konsultanci infolinii przyjmują wszystkie zgłoszenia i przekazują je do właściwej jednostki – wyjaśnia Berenika Ratajczak, rzecznik prasowy Grupy Enea.
Zgłoszenie sprawdzenia poprawności odczytów podawanych przez klientów są weryfikowane przez Operatora Systemu Dystrybucyjnego.
- Po otrzymaniu takiej informacji, udzielamy odpowiedzi na zgłoszenia klientów. W przypadku, gdy OSD potwierdzi przekazany odczyt, klient otrzymuje korektę rozliczenia – informuje Berenika Ratajczak.
Czytelnicy zastanawiają się jednak, dlaczego trwa to tak długo i naraża ich na niepotrzebne nerwy oraz – często niesłuszne - wydatki.