Ordynator powiedział, co dzieje się na oddziale i zaraz stracił pracę

- Miałem godzinę na spakowanie się i odejście. Tylko za to, że próbowałem walczyć o poprawę bezpieczeństwa pacjentów – mówi Adrian Kowalski, były już ordynator oddziału dziecięcego szpitala psychiatrycznego w Świeciu.
W piątek Adrian Kowalski przestał być ordynatorem oddziału dziecięcego / Fot. Andrzej Bartniak

ogłoszenie wyborcze
Sfinansowane przez KKW Koalicja Obywatelska PO .N IPL Zieloni

Medialny apel Adriana Kowalskiego, ordynatora oddziału dziecięcego Wojewódzkiego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Świeciu, ma swój ciąg dalszy. O sprawie pisaliśmy w miniony czwartek. Następnego dnia lekarz został zwolniony w trybie natychmiastowym.

- Dyrektor wraz z zastępcą wezwali mnie na spotkanie o godz. 14.00 - relacjonuje były ordynator. - Idąc tam nie wiedziałem, czego mogę się spodziewać, chociaż domyślałem się, czego będzie dotyczyła rozmowa.

Chodziło o wypowiedzi prasowe dotyczące - fatalnego w ocenie ordynatora - bezpieczeństwa na oddziale dziecięcym.

Przede wszystkim wskazywał na brak izolatki i równoczesnym przebywaniu w tych samych salach 6-8-latków oraz prawie dorosłych pacjentów w ciężkich psychozach ponarkotykowych czy z zaostrzeniem schizofrenii.

Powodowało to niebezpieczne sytuacje. Na oddziale miało m.in. dojść do próby uduszenia, agresji fizycznej 17-latka w psychozie wobec 8-letniego dziecka, a także próby gwałtu.

- Okazało się dyrektor Rutkowski wraz ze swoim zastępcą Biedrzyckim przygotowali dla mnie trzy różne oświadczenia - mówi Kowalski. - W pierwszym miałem przyznać, że nie mam wystarczających kompetencji do kierowania oddziałem. Gdy odmówiłem podpisania, pojawił się drugi dokument stwierdzający, że nie jestem w stanie koordynować pracami oddziału i zapewnić bezpieczeństwa pacjentów. 

Adrian Kowalski odmówił podpisania również drugiego oświadczenia.

- Miałem dać gwarancję bezpieczeństwa wszystkim pacjentom bez względu na warunki lokalowe. Oczywistym jest, że musiałem odrzucić to oświadczenie, bo było całkowitym zaprzeczeniem tego, o co walczę od wielu miesięcy - podkreśla lekarz.

Dyrekcja była gotowa na taki scenariusz, bo kolejnym pismem było rozwiązanie kontraktu w trybie natychmiastowym.

- Jako powód podano ujawnienie tajemnicy szpitala - wyjaśnia były ordynator oddziału dziecięcego. - Poczułem się jak pracownik jakiejś korporacji. Tylko kartonu na rzeczy mi nie dali. Miałem godzinę na spakowanie się i odejście. Tylko za to, że próbowałem walczyć o lepsze warunki dla pacjentów.

Psychiatra podkreśla, że nie żałuje medialnej batalii, która skończyła się dla niego zwolnieniem.

- Żal mi tylko zespołu, z którym pracowałem - zaznacza. - Miałem poczucie, że robiliśmy coś dobrego. Niestety, w tych warunkach nie da się pracować skuteczniej.

Jak dodaje Adrian Kowalski, na oddział trafiali pacjenci z wyrokami, którzy powinni przebywać na oddziale o wzmocnionym zabezpieczeniu.

- Byli w Świeciu miesiącami narażając swoim zachowaniem innych pacjentów na dodatkową traumę. Dziwię się, że dyrekcja nic z tym nie próbuje zrobić. Bo możliwości są. Wystarczy zaadaptować poddasze i raczej nie potrzeba na to aż 6 mln zł, jak mówi dyrektor - twierdzi były ordynator.

Były ordynator ma żal do dyrekcji szpitala o to, że jego głos nie był brany pod uwagę podczas przygotowywania projektu adaptacji wspomnianego poddasza oddziału. Nie dano mu też możliwości rozmowy z marszałkiem województwa, aby mógł przedstawić bolączki oddziału dziecięcego.  

Niestety, nie udało nam się skontaktować z Dariuszem Rutkowskim, dyrektorem Wojewódzkiego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Świeciu, aby poznać jego stanowisko w tej sprawie.

Kiedy zbieraliśmy materiały do poprzedniego artykułu również nie chciał o tym rozmawiać, odsyłając nas do lakonicznego komunikatu na stronie szpitala.

a.bartniak@extraswiecie.pl

Udostępnij

Wybrane dla Ciebie

Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors