W marcu i kwietniu strażacy z powiatu świeckiego wyjeżdżają po kilka razy w tygodniu do gaszenia pożarów traw. Wciąż nie brakuje zwolenników wypalania łąk i nieużytków, którzy twierdzą, że użyźnia to glebę. Dodatkowo spalenie trawy ma spowodować szybszy i bujniejszy jej odrost.
Nasz powiat, niestety, nie odbiega pod tym względem od reszty kraju.
Rzeczywistość wskazuje, że wypalanie prowadzi do nieodwracalnych, niekorzystnych zmian w środowisku naturalnym – ziemia wyjaławia się, zahamowaniu ulega pożyteczny, naturalny rozkład resztek roślinnych oraz asymilacja azotu z powietrza.
Piotr Skubała, profesor nauk biologicznych, wyjaśnia z rozmowie z PAP, że podczas pożaru niszczona jest część niezbędnej dla żyznej gleby materii organicznej, a gleba staje się jałowa.
- O wypalaniu traw nie można praktycznie powiedzieć nic pozytywnego - podsumowuje prof. Skubała.
I dodaje, że podczas pożaru spaleniu ulegają liczne bezkręgowce. Giną owady, a efektem tego jest m.in. zmniejszona skala zapylania roślin. Ginie wiele gatunków glebowej fauny bezkręgowej, która przyczynia się do poprawy struktury gleby.
Zwraca też uwagę na kwestie etyczne związane ze śmiercią zwierząt.
- Pożar oznacza często okrutną śmierć dla płazów, ptaków czy ssaków, jest zagrożeniem również dla saren, jeleni, dzików czy zwierząt domowych - podkreśla Piotr Skubała.
Strażacy OSP na swoich stronach na Facebooku publikują zdjęcia zwierząt, które zginęły w straszliwych męczarniach na skutek ludzkiej bezmyślności.
Skoro opornych nie odstraszają kary grzywny (nawet do 30 tys. zł, ale sprawców rzadko udaje się złapać), to może chociaż przemówią im do wyobraźni publikowane przez nas zdjęcia.
Kodeks karny stanowi, że wypalanie traw, które skończy się pożarem zabudowań albo zagraża ludzkiemu życiu czy zdrowiu, klasyfikowane jest jako przestępstwo, za co grozi od 1 roku do 10 lat więzienia.
Idiota i tak nie zrozumie naukowego bełkotu. Tylko publiczne batorzenie na gołe plecy pomoże.