W tym roku zarządcy i właściciele ośrodków wypoczynków - szczególnie w północnej części kraju - nie mają powodów do zadowolenia. Przez większość lipca padało. W sierpniu dni słonecznych było wprawdzie więcej, ale nie na tyle, aby nadrobić straty z poprzedniego miesiąca.
- Ośrodki nad morzem mają zwykle komplet gości, nawet w niepogodę - mówi Krzysztof Browiński. - Jeśli ktoś wykupił wczasy, to raczej nie wyjeżdża w trakcie ich trwania z powodu złej pogody. Co najwyżej popsioczy na deszcz. Mniej jest tylko takich, którzy wpadają poleżeć na plaży np. w weekend. Natomiast w przypadku ośrodków takich, jak ten w Decznie, ludzie pojawiają się tylko wtedy, gdy jest naprawdę ciepło, a takich dni w lipcu dało się policzyć dosłownie na palcach dwóch rąk.
Tylko raz zdarzyło się, że przez plażę przewinęło się około 4 tys. osób. Kolejka samochodów sięgała aż do Sulnówka. Zakończyło się to interwencją policji.
- Nie nadążaliśmy z dowożeniem towaru. Dwa dni później było już pusto. A niestety pewne koszty utrzymania są stałe. Niezależnie od tego czy plaża jest pełna, czy też nie ma na niej nikogo. Trzeba zapłacić wynagrodzenie ratownikowi, obsłudze kuchni. Muszą być cały czas w gotowości – argumentuje Browiński.
Co gorsza, to już kolejne lato, gdy przychody z biletów wstępu i baru przyniosły minimalne zyski.
- Na pewno nie pozwala on planować inwestycji, typu niewielki hotelik, o czym kiedyś myślałem - tłumaczy Browiński. - Nawet w połowie nie wykorzystujemy posiadanej obecnie bazy w postaci pola namiotowego i pokoi. Nad morzem lub w górach można liczyć, że w jakiejś niedługiej perspektywie taki wydatek się zwróci. W naszej sytuacji raczej nie ma o tym mowy.
a.bartniak@extraswiecie.pl
