Pomijając zgrany jak stara płyta temat fontanny (której wygląd surowiej oceniają miejscowi niż przyjezdni), Duży Rynek budzi u świecian mieszaninę nostalgii, oczekiwań, nadziei zawiedzionych, nadziei spełnionych, uwag krytycznych, uwag pozytywnych, złośliwości i dowcipów.
Jak bumerang powraca opinia pod tytułem „Bo na rynku to nic się nie dzieje, a powinien tętnić życiem”. Powtarzają ją lokalni politycy, powtarzają mieszkańcy. Są nawet tacy, którym marzy się powrót bud handlowych, jak na początku lat 90. (patrz zdjęcie).
Co niektórzy pytają, co i jak często miałoby się dziać, ale z odpowiedziami na to pytanie już gorzej.
Parę lat temu OKSiR wymyślił cykl imprez dla dzieci i młodzieży na rynku, ale frekwencja na nich była mizerna. Tłumniej robi się na piknikach typu Dzień Dziecka czy festiwal orkiestr, ale ileż w ciągu miesiąca można robić tak dużych wydarzeń w jednym miejscu (a pamiętajmy, że ludzie oczekują, iż w amfiteatrze, w OKSiR, na hali i na zamku też coś będzie się dziać).
Inny często powtarzany zarzut – wokół Dużego Rynku są same banki i tylko parę sklepów i lokali z szybkim jedzeniem. Brakuje – zdaniem krytyków - kawiarni, hotelików, większej ilości punktów handlowych i ogródków piwnych. Większość uciekła na teren dawnej cukrowni i w inne rejony miasta, głównie z powodu czynszów i zbyt małej powierzchni w starych kamienicach. Oczekiwano, że rewitalizacja, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, to zmieni, ale tak się nie stało.
Tym tekstem (celowo napisanym nieco przekornie) chcemy rozpocząć dyskusję na temat Dużego Rynku i starego miasta w ogóle. Zachęcamy Was do zamieszczania swoich uwag i opinii. Czy Waszym zdaniem powinno coś się zmienić czy może wręcz przeciwnie – wszystko jest w porządku? A jeśli coś powinno ulec zmianie – to co konkretnie i w jaki sposób to zrobić?
Za kilka dni zaprosimy do dyskusji lokalnych samorządowców, przedsiębiorców i ludzi kultury.
a.pudrzynski@extraswiecie.pl