Dzięki dokumentom, które zachowały się w Archiwum Państwowym w Bydgoszczy możemy po latach prześledzić proces powstawania pomnika, poznać nazwiska jego gorących propagatorów, nazwisko wykonawcy rzeźby, a nawet dowiedzieć się, ile wyniosło jego honorarium.
Budowę pomnika zainicjował w roku 1949 Komitet Budowy Pomnika Wolności, bo tak początkowo ów monument nazwano, w skład którego wchodzili: Józef Rezmer, Jan Mączkowski, Józef Barwik, Stefan Niedziołka, Józef Ławicki.
Szczególną aktywnością wyróżniał się przewodniczący komitetu, Józef Rezmer, działacz PPR i związków zawodowych, pierwszy burmistrz Świecia po wkroczeniu w roku 1945 wojsk sowieckich. We wspomnieniach wielu starszych mieszkańców przewijają się wątki jego żarliwego komunizmu oraz uwielbienia dla Armii Czerwonej i Stalina, jak również niechęci do Kościoła. Mówiło się między innymi o utrudnianiu procesji Bożego Ciała czy nabożeństw majowych przy kapliczkach.
Pierowtny szkic pomnika (powyżej) i późniejszy autorstwa Piotra Trieblera
Pomnik, o który tak gorąco zabiegał Rezmer i kierowany przez niego komitet. w pierwotnym planie miał przedstawiać żołnierza sowieckiego na cokole, u dołu którego miały stanąć rzeźby alegorycznie wyobrażające świat pracy, w postaci żniwiarki i robotnika.
Pomnik miał stanąć centralnie, na środku rynku. Idea monumentu hołdującego Sowietom, którzy zapadli w pamięć mieszkańców Świecia twardą walką z Niemcami, ale też grabieżami, gwałtami i wywózkami na Syberię, nie cieszyła się społeczną akceptacją.
W wyniku późniejszych ustaleń, wybrany na autora Piotr Triebler, rzeźbiarz z Bydgoszczy, zmienił projekt na rzeźbę przedstawiającą postaci dwóch żołnierzy, polskiego i sowieckiego, na betonowym cokole pokrytym sztucznym marmurem. Sama rzeźba również miała zostać wykonana z białego, sztucznego marmuru. Wykonanie cokołu i schodów prowadzących do pomnika oraz transport rzeźby na miejsce ustawienia miasto wzięło na siebie.
Za wykonanie figur żołnierzy Piotr Triebler chciał od miasta 480 tys. złotych. Co ciekawe, do zawarcia umowy, artysta, postać znana w Bydgoszczy z ekstrawagancji i przedwojennej działalności patriotyczno-narodowej, upoważnił swoją żonę Cecylię, która podpisała ją za niego 3 marca 1950 roku.
Dużo to czy mało? Aby mieć jakieś wyobrażenie o wielkości tej sumy, najlepiej porównać ją ze średnim wynagrodzeniem w tamtym okresie. Na przełomie października i listopada 1950 roku władze komunistyczne dokonały wymiany pieniędzy pod pozorem walki ze spekulantami i „prywaciarzami”. W gruncie rzeczy chodziło o drenaż kieszeni obywateli i zasilenie budżetu państwa.
Ceny i płace przeliczano w proporcjach 100 zł starych na 3 zł nowe. W nowych złotówkach honorarium Trieblera wyniosłoby 14,4 tys. zł. Jak podaje GUS, średnia pensja w 1950 roku wynosiła 551 zł (w nowych pieniądzach). Artysta dostał więc równowartość 26 średnich krajowych. Była to całkiem pokaźna kwota, jak na tamte czasy.
Piotr Triebler
Cecylia Triebler otrzymała dla męża tytułem zaliczki 150 tys. złotych i zobowiązała się w jego imieniu, że rzeźba zostanie wykonana do 25 kwietnia 1950 roku. Artysta wywiązał się z zadania i pomnik można było odsłonić, tak jak zaplanowano, na uroczystości 1 maja.
Samo ustawienie odbyło się cichaczem w nocy z 30 kwietnia na 1 maja. Możliwe, że obawiano się jakichś ekscesów. Według zachowanych w Archiwum Państwowym sprawozdań komitetu budowy, wszystkie wydatki na pomnik wyniosły w sumie 600 tys. złotych. Pieniądze wyłożyło miasto z własnego budżetu, chociaż oficjalnie podawano, że pochodziły one z dobrowolnych składek mieszkańców.
W latach 60. w Bydgoszczy głośnym echem odbiła się sprawa okrutnego mordu, jakiego dokonał kryminalista-recydywista, Tadeusz Rączka, na rodzeństwie Gabrysi i Pawle, dzieciach Piotra Trieblera.
Pogrzeb rodzeństwa Trieblerów
Tadeusz Rączka podczas pobytu w więzieniu, od jednego z kompanów „spod celi”, dowiedział się o bogatej rodzinie Trieblerów z Bydgoszczy. Sam twórca pomnika w Świeciu już nie żył. Zmarł 25 marca 1952 roku, ale jego żona Cecylia prowadziła dochodowy zakład kamieniarski.
Pod koniec marca 1960 roku Rączka przyjechał do Bydgoszczy i zjawił się u niej, przedstawiając się jako konserwator zabytków, który chciał złożyć duże zamówienie na nagrobki. Udało mu się wywabić ją z domu do zakładu kamieniarskiego.
Przestępca udał się ponownie do domu Trieblerów, w którym przebywały 18- letnia Gabrysia, doskonale zapowiadająca się sportsmenka i oraz jej 14-letni brat Paweł, który chciał iść w ślady ojca i zostać rzeźbiarzem.
Wpuszczony do mieszkania pod pretekstem spotkania z matką, zaatakował rodzeństwo, bijąc je łomem po głowach. Potem podciął jeszcze dziewczynie gardło, a chłopcu zacisnął na szyi kabel elektryczny.
Łupem mordercy padło stare futro Cecylii Triebler, aparat fotograficzny po jej zmarłym mężu i dwa zegarki. Rączka liczył zapewne na dużo bogatszy łup.
Rozpoczęto zakrojone na szeroką skalę poszukiwania sprawcy. Postawiono na nogi milicję, zablokowano drogi wyjazdowe z Bydgoszczy i rozesłano rysopis mordercy. Rączce udało się wprawdzie wydostać z miasta, ale już po czterech godzinach od napaści został zatrzymany w okolicach Kotomierza.
Skazano go na karę śmierci. Wyrok został wykonany w więzieniu w Bydgoszczy 10 sierpnia 1960 roku. Pogrzeb rodzeństwa Trieblerów, który odbył się 3 kwietnia, zgromadził kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców.
redakcja@extraswiecie.pl
Sprawa zabójstwa rodzeństwa Trieblerów jest jedną z wielu sensacji Bydgoszczy opisanych przez dr. Krzysztofa Halickiego w jego świetnej publikacji „Sekrety Bydgoszczy”, którą prezentowaliśmy na spotkaniu Klubu Miłośników Historii w Świeciu w listopadzie 2017 roku.
Bardzo ciekawy artykuł!
Bardzo ciekawy artykuł!
Bardzo smutne to.Własnie
Bardzo smutne to.Własnie czytam tę historię w „Detektywie”. Straszna tragedia.
PAMIĘTAM GABRYSIĘ
PAMIĘTAM GABRYSIĘ .UPRAWIALIŚMY LEKKOATLETYKĘ W KLUBIE,,BUDOWLANI” W BYDGOSZCZY. BYŁEM NA ICH POGRZEBIE.
Było nawet powiedzenie. Nie
Było nawet powiedzenie. Nie tlumacz się, Rączka się tłumaczył a i tak go powiesili.:)