Dziewięć domków to zupełnie nowy element krajobrazu strefy rekreacyjnej wokół Dużego Blankusza na osiedlu Marianki. Jak się okazuje, drewniane budowle, to domki dla owadów.
Myśląc o owadach zwykle mamy przed oczami szkodniki oraz natrętne muchy i jeszcze gorsze komary. Jednak nie wszystkie owady, to powód do narzekań. Na łące i w ogrodzie większość spotykanych gatunków jest pożyteczna. Nie tylko nas żywią – zapylając rośliny i umożliwiając wytwarzanie owoców, ale także bronią nas przed szkodnikami i są sprzymierzeńcami w walce z nimi.
REKLAMA
Z tych najważniejszych można wymienić pszczoły – nie tylko miodne, ale przede wszystkim dzikie murarki, które w zapylaniu kwiatów są wydajniejsze niż pszczoły miodne, a do tego nie tworzą rojów i nie atakują ludzi. Równie pożyteczne w zapylaniu kwiatów są trzmiele.
Z kolei niedocenianym drapieżcą jest biedronka i złotook żywiące się mszycami. Jednak wiele z nich ginie na skutek zwyczaju wypalania łąk, inne tracą miejsca bytowania na skutek rozwoju budownictwa (w murach bez szczelin trudno się schronić), problemem są też nasze zbyt zadbane ogrody, z niedostateczną ilością kwitnących i miododajnych roślin.
Stąd pomył ustawienia domków, nazywanych też hotelami dla owadów. Wszystkie wykonane są z naturalnych materiałów. Oprócz drewnianych desek wykorzystano też bambus i drobne patyczki.
a.bartniak@extraswiecie.pl
REKLAMA
Otworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknie
Komentarze (0)