Jest wiele przyczyn takich zachowań. Najczęstsze to urazy w dzieciństwie pod postacią agresji psychicznej, fizycznej, poniżania, ignorowania potrzeb dziecka, stawiania nadmiernych wymagań. Powodem bywa też śmierć kogoś bliskiego, rozwód, pobyt w domu dziecka, placówce opiekuńczo-wychowawczej, młodzieżowym ośrodku wychowawczym lub poprawczaku.
Prawie każdego tygodnia Oddział Psychiatrii Dzieci i Młodzieży Wojewódzkiego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Świeciu przyjmuje 1-2 nastolatków z powodu zachowań autodestrukcyjnych.
Znowu wczoraj się pocięłam przez kłótnię z rodzicami, ojciec o mało co matki nie pobił, bo był najebany i znowu szukał zaczepki. Nie wytrzymałam i zrobiłam to. Ale cóż, jak to się mówi, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Zaczynam walkę od nowa.
Samookaleczenia możliwe są w każdym wieku. Jednak młodzi ludzie mający od 12 do 18 lat są najbardziej narażeni na tego rodzaju zachowania.
- Dojrzewanie to trudny proces budowania własnej tożsamości – tłumaczy doktor Katarzyna Wojciechowska, specjalista psychiatrii dzieci i młodzieży ze szpitala psychiatrycznego w Świeciu. - Jednym z podstawowych problemów jest wewnętrzny konflikt, z którym niektóre nastolatki nie potrafią sobie poradzić. Z jednej strony rodzą się nadzieje, plany na przyszłość, a z drugiej młodzi ludzie zaczynają zdawać sobie sprawę z licznych ograniczeń i stawianych przed nimi wymagań.
REKLAMA
Nie są już dziećmi, a przynajmniej nimi się nie czują, ale nie są też dorośli. Te wewnętrzne rozterki wraz z negatywnymi impulsami dopływającymi ze świata zewnętrznego mogą prowadzić do potężnych napięć.
- Pamiętam jak jedna z dziewczynek powiedziała mi kiedyś, że ból, który towarzyszy cięciu jest do zniesienia i łagodzi „ból psychiczny”, którego nie jest w stanie znieść – wspomina doktor Wojciechowska.
REKLAMA
Wbrew pozorom stosunkowo rzadko cięcia czy innego typu rany wykonywane są nożem. Częściej wykorzystywanymi do tego narzędziami są cyrkle, złamane ekierki, długopisy, kawałki szkła, żyletki. Zwykle nacinane są ręce lub uda.
Rany raczej nie są manifestacją dla świata zewnętrznego. Zazwyczaj są skrywane pod odzieżą, a gdy zostaną dostrzeżone, ich właściciele nie chcą o tym rozmawiać. Bywa, że wymyślają historie na przykład o kocie, który ich podrapał itp.
Nienawidzę podawać komuś ręki na przywitanie i nienawidzę, kiedy ten ktoś patrzy na moje ręce, wtedy wydaje mi się, że każdy wie, co kryje się za bliznami, które są widoczne, ale nie wszyscy potrafią je dostrzec. Przeraża mnie czyjś wzrok wbity w ręce i ten paraliż i myśl „O kurwa!” oraz szybkie naciąganie rękawów.
Katarzyna Wojciechowska radzi, aby nie bagatelizować sytuacji, gdy dostrzeże się na ręce dziecka wyraźne blizny po nacięciach lub inne ślady uszkodzenia skóry. Zaleca jednak ostrożność i delikatność w działaniu.
- Widzę tu ogromną rolę dla pedagogów i psychologów szkolnych – przekonuje. - W większości sytuacji źródłem niepokojów prowadzących do samookaleczeń jest sytuacja w domu rodzinnym lub środowisku szkolno-rówieśniczym, które z pozoru mogą wydawać się zupełnie normalne. Tak być jednak nie musi.
REKLAMA
Pierwszym krokiem powinna być próba szczerej rozmowy. Niekoniecznie o ranach, ale o tym, co gryzie dzieciaka, zadanie pytania, czy mogę ci jakoś pomóc? Dziecko musi poczuć, że jest ktoś, kto stara się zrozumieć jego rozterki i komu nie wydadzą się one śmieszne.
Kolejnym krokiem powinna być wizyta w gabinecie psychologa lub psychoterapeuty. Na pewno łatwiej będzie skłonić rodziców do tego, aby pojawili się u psychologa lub psychoterapeuty niż odwiedzili psychiatrę. Tego rodzaju specjaliści w razie konieczności potrafią zmotywować rodzinę do wizyty u psychiatry.
REKLAMA
Samookaleczenia zdecydowanie częściej spotyka się u dziewcząt niż u chłopców. Wynika to z odmiennej „konstrukcji emocjonalnej”.
Dziewczynki, zwłaszcza w okresie dojrzewania, są bardziej wrażliwe, podatne na oceny, zarówno te pozytywne, jak i negatywne. Znacznie częściej też za niepowodzenia obwiniają siebie niż innych. Ich gniew nie znajduje, jak w przypadku chłopców, ujścia w agresji czy przejawach gniewu, lecz jest tłumiony do wewnątrz. Tak długo jak jest to możliwe.
Znowu przegrałam, chyba mam takiego doła przedzimowego. Mam ochotę ciąć się cały czas, a najgorsze jest to, że robię to w takich miejscach, w których miałam tego nigdy nie robić. Łamię swoje zasady.
Jak tłumaczy doktor Wojciechowska autoagresja w dłuższej perspektywie może prowadzić do zagrożenia narkomanią i nadużywaniem alkoholu.
- Gdy cięcie przestaje wystarczać, młodzi ludzie szukają innych sposobów pozwalających zagłuszać „wewnętrzny ból” – wyjaśnia psychiatra ze świeckiego szpitala. - Oczywiście nie jest to regułą, ale takie przypadki się zdarzają. Osoby o impulsywnej osobowości są podatne na używki.
REKLAMA
Katarzyna Wojciechowska przestrzega przed szukaniem rozwiązania problemu w Internecie.
- Po pierwsze dlatego, nie wiadomo, kto doradza i jakie ma intencje. Po drugie, na pewnym poziomie skuteczna może być tylko pomoc doświadczonego specjalisty - argumentuje.
a.bartniak@extraswiecie.pl
Cytaty w tekście pochodzą z bloga nastolatki zmagającej się z problemem samookaleczenia. Artykuł ukazał się w miesięczniku „Teraz Świecie”.
REKLAMA
Wybacz przez rodziców
Wybacz przez rodziców cierpisz i zadajesz jeszcze sobie większego cierpienia przez cięcie się .
Dr. Wojciechowska haha
Dr. Wojciechowska haha
Czyżby plotki o sytuacji w
Czyżby plotki o sytuacji w sp2 były prawdą? Zła sytuacja w szkole doprowadziła do okaleczen kilku dziewczynek z tej szkoły. Podobno szkoła sobie nie radzi z dziećmi ale może powinni zacząć rodzice w domu?!
Pani Wojciechowska to niech
Pani Wojciechowska to niech się nie wypowiada na ten temat do mojego syna powiedziała że jest rozpuszczonym dzieckiem i tylko sobie tak mówi żeby mnie zastraszyć.Masakra.
Dzieciaki nie tnijta się !
Dzieciaki nie tnijta się !
Nauczycielks chemii w sp.8 to
Nauczycielks chemii w sp.8 to tragedia ona wręcz gnębi uczniów źle ucząc przy braku jakichkolwiek empatii i zrozumienia do uczniów.Przez jej metody moja córka boi się chodzić na te zajęcia.