Dlaczego młode drzewka na Miasteczku masowo usychają?

Prowadzone od lat nasadzenia na osiedlu Miasteczko w Świeciu nie przynoszą większych efektów. Do tej pory winą za to zwykle obarczano chuliganów. Mieszkańcy twierdzą jednak, że to wynik zwykłego zaniedbania ze strony administratora. Z kolei Zakład Godpodarki Mieszkaniowej odpowiada, że to oskarżenia bez pokrycia.

miasteczko-4

REKLAMA

Drzewa i krzewy posadzone w ostatnich latach na osiedlu Miasteczko można liczyć w grubych setkach. Trudno w to jednak uwierzyć przyglądając się pojedynczym okazom i to niezbyt dorodnym. Jak to możliwe, że mimo tak intensywnych nasadzeń w zasadzie nie ma żadnego efektu?

Do tej pory zwykle obwiniano o to młodzież systematycznie dewastującą roślinność. Zapewne coś w tym jest. Uważni obserwatorzy osiedlowego życia twierdzą jednak, że to tylko część prawdy.
REKLAMA


- Zdecydowanie więcej drzew, posadzonych w ostatnich dwóch, trzech latach, obumarło z powodu braku wody - tłumaczy jeden z mieszkańców osiedla. - Jak się posadzi roślinę, to trzeba ją regularnie podlewać. Zwłaszcza, gdy jest sucho. Pracowników ZGM, którzy powinni się tym zajmować, widywałem sporadycznie. Nic więc dziwnego, że prawie wszystko uschło. Proszę zobaczyć, jak wygląda szpaler drzew obok boiska. Z blisko 20 drzew zostały chyba z cztery. Jaka to strata pieniędzy! - ubolewa.

Nieco inaczej widzi to prezes Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Świeciu. To ta spółka odpowiada za wspomniane nasadzenia na osiedlu Miasteczko.
REKLAMA

- Mogę zapewnić, że dochowaliśmy należytej staranności w pielęgnacji posadzonych drzew - przekonuje Paweł Bednarski, prezes ZGM. - Przyznaję, sporo uschło, ale nie przez nasze zaniedbanie, tylko suszę, z której skutkami cała Polska zmaga się od dwóch lat. Miejsce, w którym dziś jest osiedle było kiedyś lasem iglastym. Mamy tam fatalną glebę. W zasadzie jest to piasek, na którym mają szansę przetrwać tylko drzewa iglaste. Żeby mogły rosnąć klony czy jarzębiny trzeba by pod każde drzewo przywieźć tonę dobrej, gliniastej ziemi długo utrzymującej wilgoć, albo stworzyć jakiś system nawadniania.

Chociaż prezes przekonuje, że szkody to nie wina ZGM, polecił jednak posadzić nowe rośliny w miejscach, z których usunięto wyschnięte łodygi.
REKLAMA

Jednocześnie Paweł Bednarski przekonuje, że wbrew temu, co mówią mieszkańcy, dewastacje to wcale nie pojedyncze incydenty.

- Nie dalej jak trzy tygodnie temu ktoś wykopał trzymetrowego, zdrowego klona ozdobnego, który utrudniał mu dojazd do garażu - irytuje się prezes. - Jak w takich warunkach walczyć o zieleń na osiedlu?

a.bartniak@extraswiecie.pl
REKLAMA

Udostępnij

Wybrane dla Ciebie

Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors