To już chyba ostatnia deska ratunku, jakiej mógł chwycić się Michał L., przez którego machinacje członkowie wielu wspólnot stracili, zdaniem prokuratury, około 1,8 mln zł. Warto wspomnieć, że od początku procesu nie wypierał się winy. Zresztą nie miałoby to większego sensu. Dokonując licznych wypłat, wpłat i podejrzanych przelewów, zostawiał ślad w dokumentach bankowych.
W lipcu Sąd Okręgowy w Bydgoszczy wydał nieco łagodniejszy wyrok niż domagała się prokuratura. Skazał Michała L. na bezwzględną karę 5 lat pozbawienia wolności oraz naprawienie wyrządzonych szkód.
REKLAMASędzia przyjął inną metodologię obliczania strat, na jakie zarządca naraził wspólnoty. Oszacował je na ponad 2,1 mln zł, a więc o 300 tys. zł więcej niż prokuratura. I z grubsza tyle Michał L. powinien oddać pokrzywdzonym.
Dodatkowo orzeczono wobec niego 5-letni zakaz prowadzenia działalności gospodarczej związanej z finansami i obrotem pieniędzmi. Kiedy wyrok się uprawomocni, zostanie wywieszony na tablicy ogłoszeń w Urzędzie Miejskim w Świeciu wraz z podaniem imienia i pełnego nazwiska winnego.
REKLAMA
Na razie jednak Michał L. i jego adwokat chwytają się każdej sposobności, aby złagodzić wyrok, albo przynajmniej odwlec jego wykonanie.
- Pełnomocnik Michała L. zakwestionował wysokość szkody wyrządzonej przez Michała L. - tłumaczy Piotr Głowacki z Prokuratury Rejonowej w Świeciu. - Na tej podstawie złożono apelację od wyroku.
Na razie nie wiadomo, kiedy Sąd Apelacyjny w Gdańsku zajmie się odwołaniem.