W niedzielę, kilkanaście minut po godz. 20.00, osobowe suzuki ignis wjechało na niestrzeżony przejazd kolejowy w Gajewie (gmina Nowe).
- Trudno w tej chwili powiedzieć, jak to się stało, ale kierowca, zamiast przejechać przez przejazd, wykonał jakiś dziwny manewr. W skutek tego samochód stanął równolegle do linii kolejowej, a koła utknęły w szczelinie między torami – relacjonuje mł. asp. Julia Świerczyńska z Komendy Powiatowej Policji w Świeciu.
Widząc nadjeżdżający pociąg pasażerski InterCity relacji Gdynia-Poznań, kierowca wyszedł z auta i zaczął machać w stronę lokomotywy. Nie było jednak szans, aby rozpędzony skład zatrzymał się na tak krótkim dystansie. Mężczyzna uciekł z torów, a pociąg uderzył w samochód, spychając go na drugi tor.
REKLAMA
Chwilę potem na rozbite suzuki najechał pociąg towarowy relacji Łobżenica-Gdańsk, jadący z naprzeciwka.
- Kierowca samochodu był pijany. Miał blisko 2 promile. Grozi mu od roku do 10 lat pozbawienia wolności za spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym – wyjaśnia Julia Świerczyńska ze świeckiej policji. - Mężczyzna ma 28 lat, jest mieszkańcem powiatu świeckiego.
Ruch na trasie kolejowej Bydgoszcz-Gdańsk został całkowicie wstrzymany.
Na szczęście w kraksie nikt nie ucierpiał / Fot. OSP Nowe
- Puszczono go jednym torem dopiero około 1.00 w nocy. W tym czasie zbieraliśmy się już z miejsca zdarzenia, gdzie razem z innymi jednostkami usuwaliśmy rozbite szczątki samochodu. Drugi tor dopuszczono do ruchu jeszcze później – opowiada Jarosław Steinborn, komendant Ochotniczej Straży Pożarnej w Nowem.
Utrata prawa jazdy i groźba odsiadki może nie oznaczać końca problemów 28-latka.
- Rozmawiałem z pracownikami PKP, którzy powiedzieli, że kolej poniosła ogromne straty, bo przez wiele godzin nie mogli puszczać tą trasą ani pociągów pasażerskich, ani towarowych. Nie dziwię się, jeśli zażądają pokrycia strat od sprawcy. A to podobno setki tysięcy złotych – mówi komendant OSP w Nowem.
REKLAMA
Na szczęście w zderzeniu z samochodem nie ucierpiał nikt z pasażerów i obsługi InterCity, ani nikt z lomotywy składu towarowego. Gdyby samochód był większy mogłoby dojść nawet do wykolejenia pociągu, jak to miało miejsce w 2007 r. w Polednie (gmina Bukowiec). Pociąg pasażerski wykoleił się po tym, jak uderzył w tira, który wjechał na przejazd. Zginął maszynista i pracownica kolei. Kierowca ciężarówki nie odniósł większych obrażeń, bo skład uderzył w naczepę, a nie w kabinę.
a.pudrzynski@extraswiecie.pl