Płoną śmietniki w całym mieście. To robota podpalaczy?

- Czegoś takiego jeszcze nie mieliśmy – przyznają strażacy z Nowego, komentując ostatnie wyjazdy do płonących śmietników.

smietniki

REKLAMA

Jeden pojemnik, w zależności od rodzaju, kosztuje od kilkuset do około 1,5 tys. zł. Straty materialne to jednak nie wszystko. Pożary śmietników nie są trudne do ugaszenia, ale mogą być niebezpieczne.

Nigdy nie wiadomo, co kto wyrzucił do śmietnika. Lądują tam rozpuszczalniki, czy puszki z farbami. W przypadku niekontrolowanego wybuchu, taki nietypowy „koktajl Mołotowa” w połączeniu ze szklanymi opakowaniami, zużytym drobnym sprzętem AGD czy gruzem po remontach, może stanowić zagrożenie dla przechodniów. Nie wszyscy przecież przejmują się segregacją i wrzucają odpady do odpowiednich pojemników.   

Pożary śmietników to także ogromne zagrożenie dla zaparkowanych w pobliżu samochodów. Buchający ogień może zniszczyć karoserię, a nawet rozprzestrzenić się na auto.
REKLAMA

- Rozumiem, że wydarzy się jeden pożar na kilka tygodni, bo ktoś wrzucił niedopałek papierosa czy gorący popiół. Ale cała seria co kilka dni? – dziwi się Jarosław Steinborn, komendant Ochotniczej Straży Pożarnej w Nowem.

Kilka przykładów. 18 lutego strażacy z OSP w Nowem gasili pożar śmietnika na osiedlu 700-lecia, 20 i 22 lutego na osiedlu Nadwiślańskim II, a 5 marca ponownie na osiedlu 700-lecia. Pożary wybuchały o różnych porach dniach.

- Powiadomiliśmy policję, bo wydaje nam się to mocno podejrzane. Nie wykluczamy roboty podpalacza – przyznaje Jarosław Steinborn.

a.pudrzynski@extraswiecie.pl
REKLAMA

Udostępnij

Wybrane dla Ciebie

Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors