- Jakim cudem mam się zarazić na myjni? Jest podzielona na boksy, z nikim innym nie mam bezpośredniego kontaktu. Po prostu myję swój samochód i odjeżdżam. W takim razie za co te mandaty? – to częste pytanie, które w ostatnich dniach zadają nam Czytelnicy.
W wielu regionach Polski, po obostrzeniach spowodowanych walką z epidemią, policja karała 500-złotowymi mandatami kierowców korzystających z myjni.
- To jakiś paradoks, bo same myjnie mogą być otwarte, ale nie można z nich korzystać. Mam jeździć przez najbliższe tygodnie, jeśli nie miesiące zapaskudzonym autem? – irytuje się pan Piotr.
REKLAMA
Policjanci wlepiający mandaty kierowcom twierdzą, że mycie samochodu nie jest szczególnie ważną przyczyną, aby opuścić dom, w przeciwieństwie do wyjścia do sklepu spożywczego, apteki czy do pracy.
Sami policjanci przyznają, że przepisy w tym temacie są niejednoznaczne. A to oznacza, że wiele zależy od samych funkcjonariuszy i wytycznych, jakie dostają od swoich przełożonych z komend powiatowych czy wojewódzkich.
Jak to wygląda w powiecie świeckim? Mamy dla kierowców dobrą wiadomość.
REKLAMA
- Nikt u nas nie został ukarany mandatem za sam fakt mycia auta na myjni – zapewnia sierż. szt. Damian Ejankowski, p.o. oficera prasowego Komendy Powiatowej Policji w Świeciu. – Jeśli ktoś przyjedzie tylko umyć samochód i nie będzie ucinał sobie pogawędki ze spotkanymi na myjni kolegami, może być spokojny. Podkreślam jednak raz jeszcze: myjemy pojazd i odjeżdżamy. Nie tworzymy zgromadzeń – apeluje Damian Ejankowski.
A więc wszystko jasne. Kto jeszcze miał wątpliwości, może śmiało umyć auto przed Wielkanocą. Przypominamy, że według ostatnich obostrzeń, obowiązuje zakaz zgromadzeń powyżej dwóch osób (jak zapewnia minister zdrowia, nie dotyczy to bliskich członków rodziny, np. rodziców z dzieckiem). Należy też zachować od siebie 2 metry odstępu.
a.pudrzynski@extraswiecie.pl
REKLAMA
