REKLAMA
Z zasady media nie informują o fałszywych alarmach bombowych, ale czasem trzeba zrobić wyjątek by skrajną głupotę nazwać we właściwy sposób.
Ponieważ szkoły pracują w trybie zdalnym, teraz ktoś próbuje zakłócać funkcjonowanie przedszkoli. Nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jakim problemem może być szybkie ubranie kilkudziesięciu dzieci i wyprowadzenie ich z budynku, by potem przez godzinę czekały na chłodzie aż technicy sprawdzą wszystkie sale.
Dziś informacja o ładunku wybuchowym trafiła do placówki w Świeciu. Wczoraj podobny kłopot mieli w Bukowcu.
REKLAMA
- Maila z groźbą odczytałam o godz. 7.30 - relacjonuje Joanna Pakuła, dyrektorka Przedszkola nr 9 w Świeciu. - Chociaż czułam, że to fałszywy alarm, oblał mnie zimny pot. Zastanawiałam się co robić? Ubrać dzieci i wyprowadzić z budynku, czy może wezwać rodziców, aby je odebrali ze względu na wyjątkowe okoliczności. Procedury postępowania w takim przypadku są jasno określone.
Chwilę później na miejscu pojawili się wezwani policjanci, którzy dokonali lustracji obiektu.
- Ze względu na powtarzalność informacji wysyłanej z tego samego adresu powiedziano, że nie ma potrzeby ewakuacji - mówi dyrektorka przedszkola.
REKLAMA
Oczywiście zarówno w tym przypadku, ja i innych niczego nie znaleziono. Biorąc pod uwagę obecne obostrzenia i fakt, że rodzice nie wchodzą do przedszkola, tylko odbierają dziecko w drzwiach, jest bardzo mało prawdopodobne, aby osoba postronna mogła niepostrzeżenie dostać się do środka i zostawić jakiś pakunek. Niemniej, procedury są procedurami i trzeba sprawę zgłosić policji. Nawet wtedy gdy, jak zdarzyło się w jednym z przedszkoli, gdy mail z groźbą zostanie odczytany po godzinie, gdy miała nastąpić eksplozja.
a.bartniak@extraswiecie.pl
REKLAMA
