REKLAMA
Dariusz Dończyk, właściciel obecnie najsłynniejszego klubu w powiecie świeckim, z pewnością się tego nie spodziewał. W miniony czwartek listonosz wręczył mu kolejne pismo z sanepidu.
Jakież było jego zdziwienie, gdy zobaczył, że jest to decyzja zobowiązująca go do zapłaty 355 zł za postępowanie administracyjne wszczęte w związku z kontrolą w Pixel House. Skrupulatnie wyliczono, ile czasu poświęcono na wizytę w pubie oraz przygotowanie dokumentacji. Z obliczeń świeckiego sanepidu wychodzi 6 godz. 30 minut.
REKLAMA
- To brzmi jak jakiś żart - mówi właściciel pubu. - Gdy opowiadam o tej sytuacji znajomym, nikt nie chce mi uwierzyć. To tak, jakbym najpierw dostał mandat za przekroczenie prędkości, a później jeszcze policjant by chciał żebym zapłacił mu za paliwo i amortyzację radaru. Chciałem o tym porozmawiać z szefową świeckiego sanepidu, ale dostępu broni ochroniarz. Nie wiem czego tak się boją.
Podobnie jak w przypadku kary za otwarcie lokalu - ustalonej na maksymalnym poziomie - także tej opłaty Dariusz Dończyk nie zamierza uregulować.
- Jeszcze dziś moja prawniczka, która omal nie popłakała się ze śmiechu, gdy powiedziałem, w jakiej sprawie się z nią kontaktuje, wyśle odwołanie - zapowiada przedsiębiorca.
REKLAMA
Wcześniejsza grzywna w wysokości 30 tys. zł i ostatnia decyzja o zapłaceniu 355 zł ma związek z naruszeniem zakazu urządzania imprez w związku z pandemią. A taka odbyła się 30 stycznia wieczorem w pubie Pixel House przy ul. Wojska Polskiego w Przechowie. Bawiło się na niej 30 osób przy muzyce puszczanej przez didżeja.
Właściwie nie była to pierwsza impreza w styczniu. Tyle, że o poprzednich wiedzieli tylko nieliczni. Podczas tej ostatniej interweniowali policjanci, pracownicy sanepidu i strażnicy miejscy. O kolejnych odsłonach tej sprawy pisaliśmy kilkakrotnie w Extra Świecie (patrz poniżej).
a.bartniak@extraswiecie.pl
REKLAMA
