REKLAMA
Eugeniusz Kłopotek, obejmując urząd wójta gminy Warlubie, jako jeden z priorytetów swoich działań w najbliższym czasie wskazywał doprowadzenie do szczęśliwego finału budowę hali sportowej.
Okazuje się, że może to być trudniejsze niż się spodziewał.
- Po przeprowadzonej w lipcu kontroli powiatowego inspektora nadzoru budowlanego otrzymaliśmy pismo wstrzymujące roboty, które de facto zakończyły się już dawno temu - mówi Eugeniusz Kłopotek, wójt Warlubia. - Ale skutkuje to między innymi tym, że wykonawca, nawet gdyby chciał zrobić jakieś poprawki, nie może wejść na teren budowy. Do końca sierpnia musimy sporządzić ekspertyzy stwierdzające stan techniczny obiektu. Chodzi o dach, trybuny i schody - wylicza wójt.
REKLAMA
Najwięcej obaw budzi jakość konstrukcji dachowej. W zasadzie bez żadnych uzgodnień zamieniono elementy drewniane na stalowe. Pytanie brzmi, czy dokonano właściwych obliczeń? Czy nowa konstrukcja ma odpowiednią wytrzymałość i nie zawali się? Względy estetyczne to drugorzędna sprawa, choć w ocenie wielu, w tym przypadku też nie bez znaczenia.
Remontu wymagają również schody, które nie trzymają się wymiarów.
- Na tym etapie trudno ocenić, kiedy stanie się możliwe korzystanie z hali - przyznaje Kłopotek. - W zasadzie wszystko zależy od tego, co wykażą ekspertyzy i ile zajmie usuwanie usterek.
REKLAMA
Budowa hali zakończyła się w listopadzie ubiegłego roku. Kosztowała blisko 5 mln zł. Gmina, pod tymczasowymi rządami komisarycznej wójt Anny Ośko, jej jednak nie odebrała, bo zakwestionowano jakość wykonanych prac. Od tego czasu trwa batalia między gminą Warlubie a wykonawcą.
a.bartniak@extraswiecie.pl
REKLAMA