Ci, którzy w święta chcieli skorzystać z podstawowej opieki zdrowotnej, jaką zgodnie z kontraktem z NFZ, powinien świadczyć Nowy Szpital w Świeciu, mogli mieć powody do narzekania.
- W niedzielę 25 grudnia zadzwoniłem o godz. 14.00, aby zarejestrować chore dziecko z gorączką - relacjonuje nasz Czytelnik. - Okazało się, że zarejestrowanych jest już 35 osób. Nie w tym jednak problem. Mamy sezon grypowy, więc dużo osób choruje. Problemem jest natomiast dostęp do lekarza.
O godz. 16.30 ten jedyny lekarz opuścił szpital, aby pojechać na wizyty domowe. Został też wezwany, aby stwierdzić zgon.
- Nie wiem, o której ponownie się pojawił, bo już tyle nie czekałem, ale zapowiedziano, że jak wróci będzie tylko do godz. 20.00 - dodaje.
Czytelnik przyjechał do Nowego Szpitala w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, ale było jeszcze gorzej. Lekarza nie było wcale. Mieszkańcy blisko 100-tysięcznego powiatu, którzy tego dnia źle się poczuli, musieli szukać pomocy gdzie indziej.
- Podobno lekarz się rozchorował. Na miejscu nie było żadnego innego, który mógłby zająć się silnie gorączkującym dzieckiem. W podobnej sytuacji co ja było wiele osób. Ludzie musieli jeździć do Chełmna, Grudziądza i Bydgoszczy, żeby tam dostać się do lekarza - irytuje się nasz Czytelnik.
Co na to świecki Nowy Szpital?
- W niedzielę 25 grudnia na nocnej i świątecznej opiece był dostępny lekarz - podkreśla Marta Piório, rzecznik prasowy Grupy Nowy Szpital. - Tego dnia przyjęto 91 pacjentów. Lekarz wyjeżdżał na wizyty domowe i do stwierdzenia zgonu.
Jak przyznaje Marta Pióro, w tym czasie lekarza rzeczywiście nie było.
- Zawsze są jednak pielęgniarki, które udzielają pomocy i informacji - twierdzi. - Niestety, w drugi dzień świąt z powodu choroby lekarza, nie udało się znaleźć nikogo na zastępstwo w tak krótkim czasie, ale w przypadkach zagrożenia zdrowia i życia pomoc była udzielana w SOR i na oddziałach szpitalnych - wyjaśnia rzeczniczka Nowego Szpitala.
a.bartniak@extraswiecie.pl