Koronawirus za kuchennymi drzwiami. Dramat w restauracjach, bez paniki w barach

Nie ma jednego spójnego obrazu gastronomii w czasie pandemii. Jedne lokale są zamknięte całkowicie, inne ledwie zipią, ale są i takie, w których obroty utrzymują się na takim samym poziomie, jak rok temu.
przystan-nad-wda-2

Niewiele branż odczuwa skutki obostrzeń związanych z pandemią równie mocno, co gastronomia i hotelarstwo. Nie może być inaczej, skoro od dłuższego czasu zamknięte są wszystkie hotele i ogromna część restauracji. To trudny czas m.in. dla hotelu Vistula w Świeciu.

W nieco lepszej sytuacji są restauracje, które mają możliwość prowadzenia sprzedaży na wynos.

-  Niestety, przychody nie pokrywają nawet wszystkich kosztów - ubolewa Ewelina Krzywdzińska, menedżer restauracji Przystań nad Wdą w Świeciu. - Nasze obroty spadły o 68 proc. W ciągu dnia sprzedajemy od 15 do 30 obiadów. To naprawdę niewiele. Jaki może być zysk z dwudaniowego posiłku, który kosztuje 20 zł?
REKLAMA

Restauracje podobne do Przystani nad Wdą utrzymują się przede wszystkim ze styp, wesel, pierwszych komunii i innych imprez okolicznościowych. Bez tego skazane są na wegetację.

- Tak reklamowana pomoc rządowa w praktyce realizowana jest bardzo kiepsko - twierdzi menedżer Przystani nad Wdą. - Dopiero co potwierdzono umorzenie składek ZUS za listopad. Jak będzie w kolejnych miesiącach? Nie ma żadnego strumienia pieniędzy dla gastronomii, o którym mówi premier. Poza tym bardzo trudno spełnić niektóre warunki kwalifikujące do otrzymania wsparcia.

Słuchając tych słów, trudno uwierzyć, że są tacy, którzy w zasadzie nie mają żadnych powodów do narzekania. Takim przykładem może być bar mleczny Niebo w Gębie w Świeciu.
REKLAMA

- W zasadzie nie obserwujemy spadku obrotów - podkreśla z satysfakcją Alicja Tadajewska, właścicielka baru. - Codziennie dziękuję za to naszym klientom. Mam jednak świadomość, że zapewne by tak nie było, gdyby nie nasze starania o to, aby każdego dnia był równie dobry obiad - zaznacza. - To dowód na to, że solidna praca obroni się sama. Nawet w tak niesprzyjających okolicznościach.

To, że spadek przychodów jest niewielki, potwierdzają też inne świeckie bary mleczne.

Trzeba jednak zaznaczyć, że bary mleczne zawsze sporą część obiadów sprzedawały na wynos. W przypadku restauracji koszty utrzymania są wyższe, bo chodzi nie tylko o to, aby zyskać uczucie sytości, ale też pewną celebrację posiłku, którą stanowi wiele elementów. Począwszy od wystroju lokalu, a skończywszy na obsłudze kelnerskiej. Tego wszystkiego niestety nie da się spakować do plastikowego pudełka.

a.bartniak@extraswiecie.pl                     

Udostępnij

Wybrane dla Ciebie

Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors