Bitwa o wieżę, czyli ostatni punkt oporu

Od wiosny do jesieni 1461 r. Krzyżacy, zamknięci w zamkowej wieży, stawiali opór setkom polskich żołnierzy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że było ich mniej niż dziesięciu...
zamek-2

Zamek krzyżacki w Świeciu został wzniesiony w pierwszej połowie XIV w. przez zakonnych rycerzy w miejscu z natury obronnym. Wody dwóch rzek, Wisły i Wdy, doskonale zabezpieczały warownię przez niespodziewanym atakiem.

Z rąk do rąk

Obronne atuty świeckiej warowni doskonale znali polscy rycerze i mieszczanie ziemi świeckiej. Dlatego w 1454 r., w pierwszym roku wojny trzynastoletniej między Polską a zakonem krzyżackim, polskie wojska zaatakowały krzyżackie oddziały i 20 lutego zdobyły zakonną fortyfikację.

Półtora roku później Krzyżacy starali się bez powodzenia odzyskać kasztel. Ponowili atak dopiero po pięciu latach. W nocy z 10 na 11 listopada 1460 r. krzyżaccy zaciężni z Chełmna przeprowadzili szturm zakończony - w wyniku zdrady - sukcesem. Ale nie całkowitym. Udało się im opanować główną część zamku wraz z wieżą główną, spychając polskich rycerzy na teren umocnionego przedzamcza.

Wojska polskie blokowały krzyżacką załogę warowni, starając się w jak największym stopniu odciąć obrońców od dostaw z zewnątrz. Ponieważ nie przynosiło to spodziewanego efektu, wiosną 1461 r. przystąpiono do ataku. Zaskoczeni Krzyżacy w popłochu przemieszczali się z dolnych kondygnacji zamku na górne, znajdując schronienie dopiero w wieży głównej.

Mieli wszystkiego pod dostatkiem

Od całkowitej klęski uratowało ich (szacuje się, że było to kilku ostatnich obrońców), zabezpieczenie w postaci wciąganego do wnętrza wieży drewnianego trapu, który stanowił do niej jedyne wejście. Grube, liczące około trzech metrów ściany, solidny kamienny fundament, zgromadzone zapasy żywności oraz studnia praktycznie uniemożliwiły przejęcie całości fortyfikacji przez Polaków.

W tej sytuacji nastąpił swoisty pat. Krzyżacy tkwili na wieży oczekując nadejścia odsieczy i wyzwolenia. Polacy kontrolowali przedzamcze i główne części zamku bez wieży, której nie mogli zdobyć.

Jednak z każdym dniem przedłużającego się wyczekiwania na ruch przeciwnika, czas pracował na korzyść wojsk polskich. Nawet znaczne wolne przestrzenie wieży, które służyły w tamtym czasie za naturalne chłodziarki dla zapasów suszonego mięsa czy zboża, miały ograniczone możliwości magazynowe. Czynnik psychologiczny, w postaci przebywania kilku osób na bardzo małej przestrzeni i do tego ciągle zagrożonych atakiem, na pewno miał wpływ na morale broniących się Krzyżaków.

Atak z dwóch stron

Być może właśnie to miało decydujący wpływ na przebieg wydarzeń, które rozegrały się 16 października 1461 r. Tego dnia dwa polskie oddziały przeprowadziły ostateczny szturm. Jednym dowodził burmistrz Torunia Tileman von Allen (spokrewniony z rodziną Mikołaja Kopernika), a drugim wojewoda inowrocławski, a jednocześnie starosta malborski oraz świecki Jan Kościelecki.

Plan polegający na ataku von Allena na zamek od strony Wisły z jednoczesnym wsparciem Kościeleckiego od strony lądu, czyli najprawdopodobniej od przedzamcza, przyniósł sukces. Krzyżacy skapitulowali, a zamek przeszedł ostatecznie w polskie ręce, co potwierdziły ustalenia drugiego pokoju toruńskiego w 1466 r.

Udostępnij

Wybrane dla Ciebie

Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors