Żydzi pojawili się już w średniowiecznym Świeciu, ale samodzielna gmina powstała w roku 1857. Wtedy został zatwierdzony jej statut i wybrano władze. W XIX w. społeczność żydowska w starym Świeciu, położonym jeszcze w widłach Wisły i Wdy, liczyła ok. 300-400 osób, mniej niż 10 proc. mieszkańców.
Początkowo synagoga stała przy ul. Mostowej. Zachowało się zdjęcie z panoramą starego Świecia z roku 1874, na którym widać bardzo charakterystyczną świątynię z dużymi łukowatymi oknami.
Świecie w 1874 r., kiedy miasto znajdowało się między Wdą a Wisłą. Strzałka wskazuje starą synagogę
Synagoga w „starym” Świeciu przy ul. Mostowej
W drugiej połowie XIX w., nękane wylewami Wisły i powodziami miasto zaczęło przenosić się na wysoki brzeg Wdy. W bezpieczniejsze rejony przeprowadziła się też gmina żydowska. W roku 1881 oddano do użytku nowy budynek synagogi przy ul. Klasztornej, na terenie, który był własnością bogatego kupca żydowskiego Friedmana Davisa (obecnie stoi tam Santander Bank, dawny Bank Zachodni WBK).
Davis był też właścicielem budynku przylegającego do terenu synagogi, na rogu ul. Klasztornej i Mickiewicza. Na parterze mieścił się duży skład kolonialny, jak nazywano wtedy sklepy handlujące towarami z zamorskich kolonii: ryżem, herbatą, przyprawami, kawą, cukrem (obecnie sklep AGD), a na piętrze siedziba kahału, władz gminy żydowskiej. Ciekawostką jest fakt, że Friedman Davis nie był religijnym Żydem, a nawet należał do loży masońskiej.
W II połowie XIX w. po prawej znajdował się sklep Friedmana Davisa (zdjęcie pochodzi z późniejszego okresu)
Po zakończeniu I wojny światowej i powrocie Świecia w granice Rzeczpospolitej, większość Żydów wyemigrowała do Niemiec, optując za niemieckim obywatelstwem. Czasy były niespokojne, trwała wojna polsko-bolszewicka. Nie wierzyli w trwałość państwa polskiego i obawiali się, że zostanie ono podbite przez Sowietów.
Wyjechali nawet rabin i kantor synagogi, co spowodowało, że ich obowiązki musiał spełniać sprowadzony w roku 1921 kantor z Pakości, Szymon Rogoziński. W powiecie świeckim pozostało ok. 200 mieszkańców żydowskiego pochodzenia z blisko 500 przed 1914 r. W latach 1921-1939 liczba ta utrzymywała się mniej więcej na tym samym poziomie. W samym Świeciu tuż przed II wojną światową mieszkało ich około 120. W tym samym czasie populacja miasta wzrosła z 6,5 do blisko 9 tys. Żydzi stanowili więc mniej niż 1,5 proc. ogółu mieszkańców.
Żydzi w Świeciu międzywojennym prowadzili 24 sklepy na 911 istniejących i dominowali w handlu odzieżą. Wbrew powszechnej opinii, większość społeczności żydowskiej wiodła skromne życie, trudniąc się drobnym handlem i rzemiosłem, także obwoźnym.
Sklep żydowski w Świeciu z czasów, gdy miasto było zlokalizowano między Wisłą a Wdą
Byli też zamożni przedsiębiorcy. Na przełomie XIX i XX w. jednym z najbogatszych żydowskich przemysłowców był Jacob Bieber, właściciel młyna i tartaku w Przechowie.
Spokrewnieni z Bieberami byli Bukofzerowie. Bogatym przedstawicielem tej rodziny był handlarz zbożem Artur Bukofzer z Przechowa, posiadacz 5 budynków o wartości 70 tys. zł, 3 ha ziemi rolnej oraz składu rolnego i towarów kolonialnych.
Z rodziny pochodzą też urodzeni w Świeciu dwaj bracia David i Jacob Bukofzer, którzy w połowie XIX w. rozpoczęli eksploatację złóż węgla brunatnego w miejscowości Piła-Młyn koło Tucholi.
Młyn w Przechowie z 1901 r. należący do Jacoba Biebera
Zamożnym przedstawicielem społeczności żydowskiej był lekarz Max Cohn (specjalizujący się w ginekologii), który oprócz przewodniczenia gminie żydowskiej, działał aktywnie w organizacjach mniejszości niemieckiej i z poparcia Niemców został wybrany w roku 1925 do Rady Miejskiej w Świeciu. Kilkanaście lat później jego wyborcy nie kiwnęli palcem, aby go uratować przed śmiercią.
Gmina żydowska miała znaczny majątek, na który składały się synagoga o wartości 40 tys. zł, cmentarz z kostnicą przy ul. Polnej wartości ok. 3 tys. zł oraz inne ruchomości warte kilka tysięcy złotych.
W budynku z czerwonej cegły znajdowała się siedziba kahału, żydowskiej gminy
W latach międzywojennych do majątku gminy dołączyła nowa siedziba kahału przy ówczesnej ul. Dworcowej 25 (budynek z czerwonej cegły przy obecnej ul. Wojska Polskiego niedaleko skrzyżowania z ul. Gimnazjalną). Jego wartość oszacowano na 5 tys. zł.
Aby mieć jakąkolwiek skalę porównawczą, dodajmy, że w latach 30. XX w. niewykwalifikowany robotnik dniówkowy dostawał 1-2 zł dziennie, robotnik wykwalifikowany ok. 100 zł miesięcznie, niższy stopniem policjant 150-200 zł, a nauczyciel 200-300 zł.
redakcja@extraswiecie.pl
O Żydach w Świeciu i Nowem w okresie międzywojennym, o konfliktach z Polakami i horrorze II wojny światowej już wkrótce w następnym artykule.
Czy ktoś wie gdzie dokładnie
Czy ktoś wie gdzie dokładnie znajdowała się kostnica i cmentarz przy ul. Polbej?
A cmentarz z kostnicą nie był
A cmentarz z kostnicą nie był w obecnym parku przy SP 3? Budynek starej kostnicy jeszcze jest koło stacji diagnostycznej przy ul. Południowej. Czy redakcja może to zweryfikować?
tam był cmentarz ewangelicki
tam był cmentarz ewangelicki
Wchodźmy im tyłek a za chwilę
Wchodźmy im tyłek a za chwilę będziemy płakać z ręką w nocniku JUST 447 STOP!!!
Jazda z Eskimosami dopiero
Jazda z Eskimosami dopiero się zaczyna. Właśnie dzięki PiS i Konfederacji (posłuchajcie posła z Konfy – Dobromira Sośnierza i Roberta Winnickiego) oddajemy złoża miedzi Kanadyjczyjkom za 1000 mld dolców koło Nowej Soli!!! Polacy jak zwykle g…no będą z tego mieli. Te złoża powinny należeć do naszego KGHM-u. Inna sprawa, że nasze prawo geologiczne jest chore. Kanadyjska diaspora Eskimosów już zaciera ręce!!! Konfederacja dała d……py!!!
Już od dłuższego czasu trwa w
Już od dłuższego czasu trwa w POLIN inwenaryzacja majątku pożydowskiego, który ma być odbierany Polakom w ramach ustawy JUST 447. Dramat!!! A tzw. zwrot MIENIA BEZSPADKOWEGo żydom to jakieś kuriozum!!!