Barek z beczki po miodzie? Proszę bardzo! Przedsiębiorca z Sulnówka robi bardzo nietypowe meble

Nietypowa pasja, która przerodziła się w sposób na życie pojawiła się u Macieja Karpińskiego z prozaicznego powodu.

- Jestem fanem dobrych trunków i pomyślałem sobie, że chciałbym mieć nietypowy schowek na alkohol - śmieje się.

Słodki barek

Przeszukując internet, natrafił na barek wykonany z beczki.

- Od zawsze miałem smykałkę do robienia czegoś z niczego. Od najmłodszych lat grzebałem w garażu, więc obsługa narzędzi nie stanowi dla mnie żadnego problemu - opowiada Maciej Karpiński.

W jego głowie pojawiło się jednak podstawowe pytanie: skąd wziąć odpowiednią beczkę?

- Wybór padł na używaną po miodzie - wspomina.
REKLAMA

Efektem swojej pracy pochwalił się znajomym. Ich entuzjastyczne reakcje spowodowały, że na Facebooku zaczął funkcjonować fanpage „Z innej beczki”, a mieszkaniec Sulnówka rozpoczął produkcję kompletów mebli: począwszy od sof, poprzez fotele, a skończywszy na stolikach.

- Po pierwszych targach motoryzacyjnych, na których się pojawiłem, otrzymałem wiele zapytań od rozmaitych firm. Z biegiem czasu ludzie zaczęli kojarzyć markę „Z innej beczki”. Teraz mogę się pochwalić, że mój fanpage obserwuje ponad 5 tys. osób - mówi Maciej Karpiński.

Zlecenia z całej Polski

W czerwcu 2017 r. Karpiński postanowił zarejestrować swoją działalność i - jak sam przyznaje - był to dla projektu kamień milowy. Reklama, udział w międzynarodowych targach i eventach - to wszystko sprawiło, że meble „Z innej beczki” mógł zacząć pokazywać szerszej publiczności.

- Dostałem zaproszenie do udziału w turnieju żużlowym imienia Zenona Plecha. Brałem też udział w targach Warsaw Moto Show, Custom Show oraz Poznań Moto Show – wylicza przedsiębiorca spod Świecia.

Aż chce się powiedzieć: „Ale beka…”

Beczkowymi meblami są też zainteresowani bracia Collins, obecnie trwają rozmowy dotyczące występu mieszkańca Sulnówka w TVN Turbo.

Intensywna promocja i zainteresowanie klientów sprawiły, że Karpiński nie może narzekać na brak pracy.

- Cały czas odbieram kolejne zlecenia z całej Polski. Najczęściej są to klienci z branży motoryzacyjnej: salony samochodowe, firmy olejarskie czy po prostu pasjonaci dwóch kółek. Nierzadko zgłaszają się do mnie prywatne osoby, których garaż wygląda, jak motoryzacyjna Mekka, a w ich wizji meble mają być wisienką na torcie - opowiada.

Z kobietami nie ma kompromisów

Cena? Wszystko zależy od wybranej przez klienta opcji wykończenia, jednak średnio za zestaw mebli trzeba zapłacić około 5 tys. zł.

- Zamówienia są różne. Czasem klient daje bardzo precyzyjne wskazówki dotyczące wyglądu mebli. Za chwilę przyjdzie osoba, która daje mi wolną rękę, co skutkuje spędzeniem kilku godzin nad skomponowaniem odpowiedniego designu. Oczywiście, najbardziej wymagające są kobiety. W ich przypadku wszystko musi być dopieszczone, nie ma miejsca na żadne kompromisy - śmieje się Karpiński.

Chcesz zaprezentować swoją firmę? Skontaktuj się z nami: redakcja@extraswiecie.pl. Napisz kilka zdań o tym, czym sie zajmujesz i podaj dane kontaktowe (telefon, miejsce prowadzenia działalności).
REKLAMA