Profesja, którą wybrała, nie jest przypadkowa. Jako nastolatka sama borykała się z nadwagą i zaburzeniami odżywiania. Studiowała zdrowie publiczne, a konkretnie elektroradiologię. Czuła jednak, że to nie to.
- Postanowiłam pójść za ciosem. Przekształciłam swoje problemy w największą pasję i wykonywany zawód – mówi Anna Raywer.
Ciemna strona marzeń
Szybko udało jej się znaleźć pracę w poradnictwie dietetycznym. I nagle okazało się, że spełnianie marzeń może mieć ciemną stronę.
- Czułam, że zaczęłam się wypalać. Dwa lata pracy w zawodzie, cały czas na „śmieciówce”. Wynagrodzenie prowizyjne było tak niskie, że najniższa krajowa przy tym wydawała mi się bogactwem. Na dodatek czułam, że w firmie nie liczy się dobro pacjenta, a generowanie jak największego zysku – opowiada.
REKLAMA
Gdy świeżo upieczona magister dietetyki klinicznej dostała dyplom i przestała otrzymywać stypendium naukowe (większe od wypłaty), przyszedł czas na życiową decyzję, czyli otwarcie własnego biznesu. Wizyta w urzędzie pracy, pozytywnie rozpatrzony wniosek o dofinansowanie i wszystko powoli zaczęło się układać.
- Dużo dało mi też wsparcie bliskich. Bez niego nic by się nie udało – podkreśla. - Oczywiście, na początku było dużo stresu i trudności. Na szczęście obowiązki które wykonuję na swoim nie różnią się niczym od poprzedniej działalności. Najważniejsze jest to, że pracuję na własny rachunek i zgodnie z własnym sumieniem – przyznaje.
Dziesięc kilogramów w dwa tygodnie
Dużym plusem i łatwością dla świeżo upieczonej bizneswoman był fakt znajomości lokalnego rynku. Dodatkowo, postawiła na działania marketingowe. - Bardzo pomogło mi nawiązanie współpracy z Parkiem Wodnym. Jestem aktywna w mediach społecznościowych, na mojej stronie internetowej prowadzę też bloga – wymienia Anna Raywer.
To wszystko sprawia, że biznes coraz bardziej się rozkręca, a pacjenci zachęcają swoich znajomych do wizyty w gabinecie. Osoby chcące rozpocząć swoją przygodę z odchudzaniem, zwykle nie sprawdzają kwalifikacji swojego przyszłego dietetyka.
- Nie ma niestety regulacji dotyczącej tego zawodu. Tak naprawdę, osoba nawet bez przygotowania, może otworzyć swój gabinet. Ja zalecam współpracę z kompetentnym specjalistą, któremu przecież oddajemy w ręce nasze zdrowie – mówi Raywer.
REKLAMA
Swój kontakt z pacjentem zaczyna od godzinnej konsultacji. Szczegółowy wywiad zdrowotno-żywieniowy, analiza badań lekarskich i analiza składu ciała – to elementy, na które trzeba się przygotować. Oczywiście, wiele osób oczekuje natychmiastowych efektów.
- Najchętniej 10 kilogramów w dwa tygodnie. To najlepsza droga do efektu jojo – śmieje się dietetyczka. - Pamiętajmy, że nie istnieje żadna dieta cud ani magiczne suplementy. Nikt z nas nie jest czarodziejem. Proces odchudzania wymaga cierpliwości, czasu i zmiany dotychczasowych nawyków. Jest jedna, prosta zasada: nie przytyłeś dzisiaj, nie schudniesz jutro – wyjaśnia.
Nie ma to, jak na swoim
Kiedy zatem można spodziewać się wymarzonych efektów? Tutaj wszystko zależy od konkretnego organizmu. Przy stosowaniu zaleceń, już po kilku dniach można zaobserwować lepsze samopoczucie. Natomiast pierwsze, namacalne efekty pojawiają się zazwyczaj po tygodniu lub dwóch. Oczywiście, pojawiają się też przeciwskazania do rozpoczęcia diety.
- Jeśli przychodzi osoba, u której widzę zdiagnozowanych dużo jednostek chorobowych, to przede wszystkim zaczynamy od pracy nad zdrowiem. Z medycznego punktu widzenia przeciwskazaniem mogą być na przykład choroby prowadzące do samoistnej utraty masy ciała, niedobory pokarmowe czy rekonwalescencja po zabiegach i operacjach. Typowej diety redukcyjnej nie przeprowadza się chociażby u kobiet w ciąży czy u dzieci i młodzieży w okresie dojrzewania – wymienia.
REKLAMACo ciekawe, słynny efekt jojo nie jest wcale standardem. Pojawia się on najczęściej u osób, które odchudzają się w niewłaściwy sposób.
- Ryzyko jego wystąpienia można ograniczyć do minimum. Trzeba się tylko oddać w ręce specjalisty – przekonuje Anna Raywer.
Dietetyczka po kilku miesiącach wie jedno.
- Zdecydowanie, drugi raz weszłabym do tej samej rzeki i podjęła decyzję o własnej firmie. Jeśli jesteście niezadowoleni ze swojej obecnej pracy, a macie możliwość otworzenia działalności, szczerze do tego zachęcam – podkreśla.
redakcja@extraswiecie.pl