Takich zakładów krawieckich już coraz mniej. Wkrótce nie będzie i tego

Gdy trzeba wszyć nowy zamek w skórzanej kurtce, zwęzić płaszcz albo wymienić napy w kamizelce, wtedy wiadomo, idzie się do Lamusa. Niestety, wszystko wskazuje na to, że niedługo nie będzie już tego jedynego w swoim rodzaju zakładu krawiecko-kaletniczego.
lamus-1

Zawsze uśmiechnięci i gotowi pomóc rozwiązać niemal każdy krawiecki problem, tak w wielkim skrócie można opisać Jadwigę i Mirosława Lamusów. Wydaje się, że ich niewielki zakład przy ul. 10 Lutego w Świeciu był tam od zawsze. Dlatego tak trudno sobie wyobrazić, że już niedługo może zniknąć z pejzażu miasta. Jeszcze trudniej pogodzić się z tym, że nie będzie gdzie zlecić wielu usług, bo to jedyny tego typu zakład w okolicy.
Partner strategiczny działu Biznes

Ich przygoda z krawiectwem rozpoczęła się w 1976 r. Wtedy otworzyli w Przechowie swój pierwszy zakład. Po sześciu latach przeprowadzili się do własnego lokum, wybudowanego przy ul. 10 Lutego. Są tam do dziś. Do końca lat 80. był to typowy zakład krawiecki.

- To znaczy taki, w którym szyje się z powierzonego materiału - tłumaczy Mirosław Lamus. - W zasadzie, poza garniturami, robiliśmy wszystko. W latach 80. szyliśmy sporo ubrań dla dzieci, bo tych w sklepach brakowało, a te, które można było dostać, nie zawsze miały odpowiedni rozmiar. Najczęściej odwiedzały nas jednak panie chcące zamówić sukienkę lub spódnicę.

W zasadzie już cztery lata temu planowałem zamknąć zakład. Nie zrobiłem tego tylko dlatego, że odczuwałem presję ze strony klientów. Teraz jednak muszę powiedzieć „koniec”

Sytuacja zmieniła się na początku lat 90. Polska została wręcz zalana tanimi ubraniami z Chin i Turcji. W jednej chwili rację bytu straciło wiele zakładów krawieckich. By utrzymać się na rynku, musieli rozszerzyli usługi o kaletnictwo. Jeszcze później w zasadzie zrezygnowali z typowego krawiectwa i skupili się tylko na przeróbkach. To z kolei miało pewien związek z pojawieniem się sklepów z używaną odzieżą.

- Mamy taką klientkę, która chyba w ogóle niczego nie przymierza przed kupnem - żartuje pani Jadwiga. - Jeżeli jej się podoba krój albo materiał to bierze i zaraz przynosi do przeróbki. Pół biedy, gdy trzeba coś zwęzić. Gorzej, gdy trzeba się głowić, co tu zrobić, żeby powiększyć obwód w pasie.
Partner działu Biznes

Pomysłowość krawców wydaje się jednak nie mieć granic. Co ważne, ceny usług są więcej niż przystępne. To kolejny powód przesądzający o powodzeniu tego miejsca. Dlatego trudno pogodzić się zmyślą, że niebawem go nie będzie.

- W zasadzie już cztery lata temu planowałem zamknąć zakład - mówi pan Mirosław. - Nie zrobiłem tego tylko dlatego, że odczuwałem presję ze strony klientów, którzy nie chcieli tego przyjąć do wiadomości - żartuje. - Teraz jednak muszę powiedzieć „koniec”. Po pierwsze, jesteśmy już zmęczeni, a po drugie, biorąc pod uwagę różnego rodzaju obciążenia związane z prowadzeniem interesu, zysk jest znikomy.

Zakład Jadwigi i Mirosława Lamusów to pewien fenomen nie tylko pod względem zawodowym. Małżonkowie od ponad 40 lat są ze sobą razem 24 godziny na dobę. W domu i w pracy.

a.bartniak@extraswiecie.pl

Udostępnij

Wybrane dla Ciebie

Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors