Swego rodzaju przewodnikami po tamtych burzliwych okresie są Maria i Jerzy Kruczkowscy, fikcyjna rodzina, stworzona na potrzeby tego artykułu (wszystkie pozostałe postaci, poza tą dwójką i ich krewnymi, są autentyczne). Artykuł jest kontynuacją tekstu „Jeszcze żyjemy. Ostatnie tak spokojne lato”.
Tleń był miejscowością wypoczynkową jeszcze w czasach zaboru pruskiego. W latach 30. stał się ośrodkiem, jakbyśmy to dziś powiedzieli, masowej turystyki. Zawdzięczał to m.in. dobrze zarabiającym pracownikom elektrowni w Żurze oraz elektrowni i dużej fabryki grzejników w Gródku (zatrudniała około 200 osób).
Pensjonat Letnisko Tleń, lata 30. XX wieku
Tleń był ulubionym miejscem weekendowych wypadów nie tylko inżynierów i kadry kierowniczej z tych zakładów, ale też zwykłych robotników. Wieś była pięknie położona, a co najważniejsze znajdowała się blisko. Można było w kilka osób wynająć łódź i popływać po Zalewie Żurskim, poopalać się, powędkować, wpaść na lody lub obiad do jednej z kawiarni lub pensjonatów, a wieczorem pobawić się na potańcówkach na świeżym powietrzu. Na kilkudniowe wakacje chętnie przyjeżdżali tu mieszkańcy Bydgoszczy. Był też ulubionym miejscem biwaków harcerzy z okolicznych miast.
Łyk tlenu w Tleniu
Maria i Jerzy Kruczkowscy przyjeżdżają do Tlenia w połowie lipca 1939 r. z 9-letnim synem i 6-letnią córką. Jadą pociągiem ze Świecia do Terespola, a stamtąd przez Laskowice i Osie do Tlenia. Zatrzymują się w pensjonacie Letnisko Tleń, tuż przy wjeździe do wsi od strony Osia (obecnie znajduje się tu pensjonat Przystanek Tleń).
Za pokój z całodziennym wyżywieniem płacą dziennie 5 zł od osoby. Pięciodniowy pobyt kosztuje więc ich rodzinę 100 zł. Tyle, ile wynosi miesięczna pensja wykwalifikowanego robotnika. To sporo, ale warto, bo Letnisko Tleń ma opinię najlepszego pensjonatu we wsi. Restauracja znana jest z wybornej kuchni, której specjalnością są ryby łowione we Wdzie: szczupaki, liny, pstrągi i okonie, przyrządzane według życzeń klienta. W ciągu dnia można skorzystać z łodzi wiosłowych, kajaków i motorówki, należących do pensjonatu. Wieczorem w ogrodzie z dużymi werandami urządzano potańcówki.
Pensjonat Borowianka w Tleniu
W Tleniu Kruczkowscy przebywają od niedzieli 16 lipca do piątku 21 lipca 1939 r. Ostatniego dnia, po śniadaniu, jadą pociągiem do oddalonego o 6 km Osia. To duża, licząca ok. 2 tys. mieszkańców wieś. Kruczkowski, mimo urlopu, ma do załatwienia sprawy w tamtejszym tartaku. Zajmuje się handlem drewnem i materiałami budowlanymi i ma zamiar połączyć przyjemne z pożytecznym.
Osie w ogniu
Osie jest siedzibą gminy, na czele której stoi wójt Ignacy Janiak. Do początku lat 20. we wsi i w okolicach mieszkali liczni Niemcy, ale po odzyskaniu przez Polskę niepodległości większość z nich wyjechała. Spośród liczącej około 400 osób populacji najwięcej, bo około 260 mieszkało w sołectwie Brzeziny, gdzie stanowili 40 proc. mieszkańców.
Oprócz wsi obecnie wchodzących w skład gminy, w jej granicach znajdowały się też Łącki Piec, Zazdrość i Laski (po wojnie przyłączone do gminy Śliwice).
Przed wojną w Osiu działało kilka tartaków, zatrudniających ok. 180 robotników, mała fabryka mebli (ok. 20 pracowników), zakład produkcji cementu (5 pracowników), kilka stolarni oraz szereg drobnych firm spożywczych i warsztatów produkujących na użytek rolników (kołodzieje, kowale). Istniało ok. 20 sklepów, restauracje, pensjonaty. Latem do Osia przyjeżdżało wielu wczasowiczów.
Kiedy Kruczkowski załatwia interesy, jego żona z dziećmi robi drobne zakupy w oskich sklepach. Potem wspólnie cała rodzina idzie na obiad do restauracji w hotelu Feliksa Hübnera przy Rynku 12. W tym samym budynku znajdował się też sklep kolonialny Hübnera, a on sam oprócz tego prowadził firmę dekarską.
Most kolejowy nad Wdą w Tleniu. Budowa zapór ochronnych wokół
przęseł mostu w trakcie tworzenia Zalewu Żurskiego. Rok 1929
Większość budynków odbudowano już po pożarze, który wybuchł 29 czerwca 1938 r., ale niektóre zabudowania jeszcze leżą w zgliszczach lub noszą ślady ognia.
W wydaniu z 1 lipca „Dziennik Bydgoski” w tekście pod krzykliwym tytułem „Straszna pożoga w Osiu na Pomorzu” informował w tekście napisanym dużą pogrubioną czcionką:
(…) w święto Piotra i Pawła przed południem, kiedy mieszkańcy dużej wsi Osie, pow. świeckiego byli na nabożeństwie, wybuchł pożar w centrum wsi. Porywisty wicher spowodował, że w krótkim czasie stanęło w morzu płomieni 12 domów mieszkalnych oraz 16 budynków gospodarczych, w tym kilka warsztatów rzemieślniczych. Na miejsce pożaru przybyły liczne straże pożarne z okolicznych wiosek oraz ze Świecia, Starogardu, Grudziądza i Skórcza. Przybył też wicestarosta Prokopowicz ze Świecia, który m.in. wydał zarządzenia w sprawie ulokowania rodzin, pozbawionych dachu nad głową. Akcji ratunkowej zawdzięczać należy, że pożar umiejscowiono i uratowano dalszą część wsi przed zagładą. Oprócz budynków spłonęły wszelkie ruchomości mieszkańców. Straty wynoszą przeszło 80.009 zł. Akcja gaszenia pożaru trwała do późnego wieczora. Przyczyny pożaru nie są na razie znane. Dalsze szczegóły podamy jutro.
Fragment Rynku w Osiu. W tle nieistniejący już kościół ewangelicki
Istotnie, następnego dnia gazeta wraca do tematu. Wspomina przy tym o pewnym niezwykłym zdarzeniu, które miało miejsce podczas pożaru.
Pożar w Osiu wybuchł około godz. 11 w domu zagrodnika Szczepańskiego od iskry z komina, która padła na strzechę słomianą. Gęstość zabudowań przy ulicy prowadzącej do Tlenia i przeważnie lekkie budowle stały się podatnym materiałem dla ognia. Miejscowy wójt p. Janiak zaalarmował niezwłocznie straże pożarne z sąsiednich okolic. W skutek pożaru zostało 30 rodzin pozbawionych dachu nad głową oraz całego dobytku. Położenie tych pogorzelców (chodzi tu o dzielnicę zamieszkałą przez ludność uboższą) jest tym cięższe, gdyż zaledwie trzecia część szkód zostanie pokryta ubezpieczeniem. Podczas pożaru nie było wypadku w ludziach. Jedynie lokatorka jednego z domów objętych już przez pożar, oczekiwała chwili rozwiązania i nie było innej rady, jak wynieść chorą wraz z łóżkiem do innego bezpiecznego domu; w drodze jednak urodził się szczęśliwie syn.
Kobieta straciła wprawdzie dom, ale uratowała życie i zyskała dziecko. Krótko mówiąc – radość przez łzy...
Stacja kolejowa w Twardej Górze koło Nowego
Po obiedzie u Hübnera wracają koleją do Świecia. Po wczasach planują wprawdzie, aby z Tlenia przez Osie i Laskowice jechać do Nowego, ale muszą przełożyć plany. Dostają informację o zawale ojca Jerzego Kruczkowskiego, który razem z jego matką mieszka w Grucznie. Trafia do szpitala w Świeciu (obecny tzw. stary szpital). Jerzy codziennie odwiedza ojca w szpitalu, który jednak umiera po drugim zawale.
Tuż przed katastrofą
Przez kolejne dni Jerzy jest zajęty załatwianiem pogrzebu, a potem sprawami spadkowymi. Matką opiekuje się jego młodsza siostra, która również mieszka w Grucznie razem z mężem i dziećmi.
W odwiedziny do rodziców Marii Kruczkowskiej jadą dopiero w piątek 25 sierpnia. W kraju panuje coraz bardziej napięta atmosfera. Rozpoczyna się częściowa mobilizacja. Wciąż większość społeczeństwa ma jednak nadzieję, że do wojny nie dojdzie, a jeśli nawet, to polska armia rozprawi się z Wehrmachtem w parę miesięcy.
Targowisko na Rynku w Nowem
Jadą pociągiem z Laskowic do Twardej Góry, a stamtąd pokonują 5 km bryczką do Nowego (kolej nie dochodzi bezpośrednio do miasta). Mają zamiar wrócić do Świecia w poniedziałek 28 sierpnia, żeby przygotować syna do roku szkolnego, który rozpoczyna się 1 września. 9-letni chłopiec idzie do trzeciej klasy szkoły powszechnej. Jednak dzień przed wyjazdem zwichnął sobie nogę, bawiąc się koło domu teścia. Trzeba przełożyć powrót. Nie ma mowy, aby był na rozpoczęciu roku szkolnego. Lekarz zaleca odpoczynek. Zapada decyzja, że Maria z dziećmi zostanie u rodziców, dopóki syn nie wyzdrowieje. Jerzy wraca do Świecia 29 sierpnia. Następnego dnia prezydent Rzeczpospolitej zarządza powszechną mobilizację.
a.pudrzynski@extraswiecie.pl
Wkrótce kolejny artykuł z cyklu „Jeszcze żyjemy”.
źródła: A. Roemer i W. Rydzkowski „Powiat świecki jako teren letniskowo-turystyczny”, Świecie 1937; Mieczysław Orłowicz „Ilustrowany przewodnik po województwie pomorskim”, Lwów-Warszawa 1924; www.osie.pl; gazety ukazujące się w Bydgoszczy i Toruniu w 1939 r.
W artykule tym zdjęcie
W artykule tym zdjęcie podpisane „Stacja kolejowa w Twardej Górze koło Nowego” nie odpowiada prawdzie. Jest to stacja kolejowa w Nowem. A pociągi kursowały od Twardej Góry do Nowego i od Nowego do Twardej Góry w latach 1904 do 1987.