Atak na Polskę bez oficjalnego wypowiedzenia wojny i z wykorzystaniem w pewnym stopniu elementu zaskoczenia, a do tego przewaga liczebna wojsk niemieckich i nowocześniejsze uzbrojenie, pozwoliły 4 Armii pod dowództwem generała Günthera von Kluge, na szybkie postępy w głąb polskiego terytorium.
Dowodzącemu Armią Pomorze generałowi Władysławowi Bortnowskiemu nie pozostało nic innego, jak nakazać odwrót swoim jednostkom i podjęcie próby powstrzymania nacierających na nowych pozycjach obronnych w oparciu o linię Wisły.
O szybkości przemieszczania się wrogich sił świadczy chociażby fakt, że już 1 września niemieckie oddziały pancerne znalazły się pod Świekatowem. Do decydujących dla naszego rejonu walk doszło 3 września na polach pod Bukowcem, gdzie 16 Pułk Ułanów Wielkopolskich starł się z niemiecką dywizją pancerną wspartą zmechanizowaną piechotą oraz kilkunastoma samolotami bojowymi.
Pluton trębaczy 16 Pułku Ułanów Wielkopolskich
Polacy ponieśli znaczne straty i musieli się wycofać. W dalszym etapie walk stracili około 150 zabitych w potyczce pod Serockiem oraz kontrolę nad linią kolejową w Pruszczu. Wszystkie te niepowodzenia złożyły się na brak dalszej skutecznej obrony opisywanego odcinka, pozostawiając otwartą drogę na Przechowo i Świecie.
W 1939 roku od Grudziądza aż do Fordonu pod Bydgoszczą nie było na Wiśle żadnego mostu, a przeprawę przez rzekę zapewniał system pontonowy. Jednak był on całkowicie zniszczony w wyniku działalności niemieckiego lotnictwa, które od pierwszego dnia wojny bombardowało główną trasę między Bydgoszczą a Świeciem oraz wszelkie możliwe przeprawy przez Wisłę.
Zgromadzone w rejonie Przechowa i Świecia oddziały polskie znalazły się w potrzasku. Generał Bortnowski, przebywający wówczas w Fordonie, nakazał przemieścić w ten rejon wszelkie dostępne jednostki z tak zwanego Oddziału Wydzielonego „Wisła”, wchodzącego w skład Flotylli Rzecznej Marynarki Wojennej.
Jednak część z nich nie mogła wykonać zadania ze względu na zniszczony most w Fordonie, którego jedno przęseł przegrodziło główny nurt rzeki. Pozostałe jednostki przeprawowe również nie były w stanie wykonać rozkazu dowódcy Armii Pomorze, gdyż ugrzęzły w okolicy wiosek Włóki i Strzelce, po ostrzelaniu kutrów przez żołnierzy niemieckich.
Żołnierze września prowadzeni do niewoli
Po wymianie ognia część jednostek miała zawrócić, a kilka udało się dalej, aby w rejonie Topolna i Kosowa natrafić na przeprawiających się wpław kawalerzystów z Pomorskiej Brygady Kawalerii. Chaos, sprzeczne informacje od kawalerzystów o zajętym Świeciu i przerwane linie obronne spowodowały, że dowódca „Wisły”, komandor ppor. Roman Kanafoyski, nakazał powrót do Brdyujścia.
Tym samym pozostawiono bez pomocy kilka tysięcy żołnierzy i oficerów. Część z nich, starając się przeprawić przez Wisłę w rejonie Świecia i Przechowa, zginęło w jej nurtach, poległo od kul niemieckich samolotów lub dostało się do niewoli po zajęciu Świecia przez pochodzącego z Chełmna dowódcę XIX Korpusu Pancernego generała Heinza Guderiana.
redakcja@extraswiecie.pl