Connect with us

Czego szukasz?

Reklama
Reklama

Historia

"Wyznawcy Antychrysta". Tajemnice domów w Świeciu i Topolinku

O masonach krążyły niestworzone opowieści. Twierdzono, że pojawiają się w dwóch miejscach naraz i oddają cześć Antychrystowi. Przed laty z mieszaniną lęku i dreszczyku emocji pokazywano sobie dom przy ul. Sądowej w Świeciu i w pobliskim Topolinku.

Udostępnij
Budynek przy ul. Sądowej w Świeciu, w którym mieściła się loża masońska, a potem ośrodek zdrowia. Zdjęcie z 1939 r. / Fot. NAC

W Świeciu pierwszą siedzibą masonów był dom przy ul. Sądowej 19 naprzeciwko szpitala psychiatrycznego. Do dzisiaj podobno w piwnicy domu można odszukać ślady po bytności loży.

Kiedy organizacja rozrosła się, nocą, po cichu przeniesiono wszystkie akcesoria i sprzęty do nowej siedziby w budynku przy ul. Sądowej 6 (obecnie znajduje się tam przedszkole nr 1).

Święty ogień

Członkowie loży dzielili się na honorowych i czynnych. Pierwszym mistrzem loży, o którym wspominają dokumenty, miał być niejaki Gillmeister, zamieszkały przy ul. Kopernika.

Reklama
Reklama

Masoni wybierali corocznie 1 marca urzędników loży: mistrza, namiestnika, dwóch dozorców, jałmużnika, mówcę, podskarbiego i sędziego. Mistrz stał na czele loży, jałmużnik zbierał i zarządzał funduszami na cele dobroczynne. Odwiedzał też chorych członków bractwa.

W siedzibie loży znajdował się ołtarz, obity na czarno stół i baldachim. Na ołtarzu cały czas palił się "święty ogień". Na swoje narady masoni ubierali się w specjalne stroje, przepasywali czerwoną wstęgą z zielonym brzegiem, do której zaczepiali trójkąt równoboczny i cyrkiel. Nad głową mistrza wisiała żelazna korona.

Masoni przypinali też do boku szpady, buty posiadały ostrogi, a rękawice wyściełane były na czerwono. Z racji upodobania do tajemniczych rytuałów posądzano ich o oddawanie czci Antychrystowi.

Reklama
Reklama

Mistrzem masońskim w Świeciu miał być Gustaw Büchner, założyciel i właściciel drukarni przy ul. Mickiewicza. Davis Friedman, kupiec, który prowadził znany w okolicy sklep kolonialny na rogu ulic Klasztornej i Mickiewicza (dzisiaj mieści się tam sklep AGD), też miał przynależeć do loży masońskiej.

Likwidacja loży

Naturalną przykrywką do niezbyt legalnej działalności loży miał być w Świeciu cech murarski. Na przechowywanym w zbiorach Izby Regionalnej Ziemi Świeckiej sztandarze cechu można faktycznie doszukiwać się elementów symboliki masońskiej.

Loża została w Świeciu zlikwidowana w roku 1938. W gazecie "Słowo Pomorskie" z 2 sierpnia 1938 r. ukazało się ogłoszenie o przeznaczeniu budynku po siedzibie loży przy ul. Sądowej 6 na cele społeczne. Faktycznie, urządzono tam ośrodek zdrowia, czego dowodem jest przedwojenne zdjęcie z zasobów Narodowego Archiwum Cyfrowego.

Reklama
Reklama
Dom Józefa

W jednym z pomieszczeń na piętrze panował niezwykły chłód, a powietrze przesycone subiektywnie odczuwaną, nieprzyjazną energią i jakby zgęstniałe, można tam było kroić nożem.

Dom Józefa w Topolinku

Tak dla portalu "Na progu nieznanego" mówił Tadeusz Oszubski, współautor książki "Niewyjaśnione zjawiska w Polsce", w której napisał też o domu Józefa z Topolinka niedaleko Gruczna (gmina Świecie).

Obecni właściciele domu niechętnie wracają do tej historii, tym bardziej, że duch odzywa się teraz bardzo rzadko. Mieli wcześniej wiele nieprzyjemności. Szydzono z nich, że wszystko sobie wymyślili, żeby zarobić.

Reklama
Reklama
Człowiek o dwóch duszach

Wieś żyje legendą o Józefie Wojciechowskim od ponad siedemdziesięciu lat. Ludzie uważali, że wiedział więcej niż pozostali. Pewny siebie, imponująco przezorny i zaradny. Budowę swojego domu w Topolinku skończył w 1950 roku, tuż przed śmiercią.

Już wtedy ukrył pod tynkiem instalację elektryczną i telefoniczną, choć o telefonie mieszkańcy wsi mogli wtedy co najwyżej pomarzyć. Z kolei przewody elektryczne na wykorzystanie u Józefa czekały jeszcze 17 lat, zanim zelektryfikowano jego wieś! I to schowane w ścianie, podczas gdy wtedy wszyscy kładli kable na wierzchu. Intrygująca przezorność czy nadludzka wiedza?

Wyjątkowość Józefa zastanawiała już wtedy. Z roku na rok wątpliwości na jego temat było coraz więcej.

Reklama
Reklama
Józef Wojciechowski

Ludzie interesowali się nim i go podziwiali. Niektórzy twierdzili, że miał dwie dusze.

Jego sąsiadki widziały je na własne oczy. Po wojnie poszły na truskawki do Józefa. Pilnowały, żeby wejść na grządki dopiero, gdy on pojedzie do Bydgoszczy handlować warzywami.

Jakież było ich zdziwienie, gdy odkryły, że Józef stoi na polu. Przerażone ujrzały w nim dwie dusze… A może Józef wrócił pod dom, bo był bystry i wiedział, że skoro go okradają, to pewnie wtedy, gdy on wyprawia się na odległy targ?

Reklama
Reklama
Śmierć pod kołami tramwaju

Józefowi zależało na owocach. Zbudował na nie piękną suszarnię, specjalny budyneczek, odkupiony kilka lat temu przez Towarzystwo Przyjaciół Dolnej Wisły.

Miał w planach założenie winnicy na stoku za domem, dla której obmyślił instalację nawadniającą, wykopał siedem głębinowych studni. Wino planował przechowywać w swych obszernych piwnicach. Tam też chciał zlokalizować wielką kuchnię, skąd potrawy chciał rozwozić windą obejmującą wszystkie kondygnacje.

Niestety, nie doczekał. Zginął nagle, potrącony w 1950 roku przez tramwaj w Poznaniu. Miał 62 lata.

Reklama
Reklama

Pochowany został w Topolnie. Niektórzy pamiętają, że podczas pogrzebu cztery konie nie mogły uciągnąć trumny Józefa, a gdy już dotarły na cmentarz, rozpętała się piekielna burza.

Kara za zabranie cegieł z kościoła?

Tragicznie zmarła też jego żona: do nowego domu przygniotła ją przyczepa załadowana ziemniakami. Podobno stoczyła się… pod górę.

Mieszkańcy opowiadają, że nie pomieszkali długo w nowym domu przez klątwę, jaka na nich spadła za to, że zbudowali go z cegły kościoła ewangelickiego, który stał w Grucznie.

Reklama
Reklama

- Kościół był uszkodzony. Stał w miejscu dzisiejszej remizy – mówi ksiądz Franciszek Kamecki, były proboszcz parafii w Grucznie. – Jednak w tamtych czasach nie było tu już ewangelików, uciekli na Zachód. Polacy po kawałku rozebrali ewangelicki kościół. Legenda mówi, że nieszczęście spadło na wszystkich, którzy z jego cegieł zbudowali sobie domy.

Czyżby dlatego Józef Wojciechowski szeleścił i tupał na strychu, gdy jego ciało już spoczęło w grobie? Tak utrzymywali późniejsi mieszkańcy domu.

Kładł się między żywymi

Wielokrotnie widzieli, jak wstrzymywał zegary na godzinę. Ileż to razy poruszał rodzinnymi portretami? Swój na przykład postawił na sztorc na stole.

Reklama
Reklama

Kilka razy kładł się obok żywych w łóżkach. Mówili, że nie widzieli go, ale czuli jego ciężar. Czasem włączał im światło, dzwonił kieliszkami w kredensie.

Gdy późniejszy właściciel domu nie poszedł na jego grób we Wszystkich Świętych, poderwał jego kapelusz i zdjął kurtkę z wieszaka. Gdy stary proboszcz zwątpił w istnienie tego ducha, nie mógł wyjść z domu Józefa, bo płaszcz nie dawał się zdjąć z wieszaka. Czasem duch objawiał się poza domem, rozkręcał ciężkie maszyny rolnicze.

Gdzie jest skarb?

Według legendy, w domu Józefa jest ukryty skarb. Jedni mówią, że w ścianie, inni, że w starym ogrodzie. Podobno można by było za niego drugi taki piękny dom wybudować.

Reklama
Reklama

Ksiądz Andrzej Regent, były proboszcz z Topolna, w domu Józefa był wielokrotnie, ale nigdy nie poczuł nic dziwnego.

- Żadnej obecności ducha – zaznacza. - Na prośbę domowników, dając wiarę ich odczuciom, poświęciłem cały dom modląc się o pokój duchowy dla jego mieszkańców. Znam opowieści o tym miejscu, ale trudno powiedzieć, na ile są prawdziwe.


W tekście wykorzystano artykuły Agnieszki Romanowicz i Józefa Szydłowskiego.

 redakcja@extraswiecie.pl

Udostępnij
8 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Fajny ciekawy artykuł

Super artykuł o Świeciu więcej takich aż się chce czytać.Brawo za artykuł

No a co z tymi wyznawcami antychrysta??? Hmmm, w artykule nic o nich nie ma…

Reklama

Dziękuję za artykuł i proszę o więcej takich ciekawych historii o moim mieście

Jeżeli jest ci głupio, to uśmiechnij się i pomyśl, że na świecie są dorośli ludzie, którzy wierzą, że dwa pingwiny przeszły całą drogę z Antarktydy na Bliski Wschód tylko po to, żeby wsiąść do arki

To na faktach, czy fabuła ? Ten artykuł jest przerażający, teraz nie mogę dojść do siebie.

Reklama

To sobie drina wypij. Bajki to są

Reklama
Reklama

TO MOŻE CIĘ ZAINTERESOWAĆ

Wiadomości

Grupa Saica osiągnęła porozumienie z Schumacher Packaging w sprawie nabycia jej polskiej spółki zależnej. Porozumienie obejmuje całą działalność niemieckiej firmy w Polsce, w tym...

Wiadomości

W czwartek po południu doszło do wypadku na drodze ekspresowej S5 koło Świecia.

Wiadomości

W piątek po południu doszło do groźnie wyglądającej kolizji na trasie S5 koło Świecia.

Styl życia

Historia zatoczyła koło. Po latach Festiwal Mocnych Brzmień im. Ryśka Bieńka znowu powrócił na plażę w Decznie. Gwiazdą tegorocznej edycji był włoski zespół Sadist.

Wiadomości

W nocy w Grucznie zderzyły się dwa samochody osobowe. Kierowcy trafili do szpitala.

Wiadomości

Właśnie ogłoszono konkurs na stanowisko dyrektora Gminnego Ośrodka Kultury w Osiu. Jego dotychczasowy szef żegna się z pracą.

Reklama
Reklama

Wiadomości

Mieszkanka Świecia za namową osób podających się za pracownika banku i prokuratora wypłaciła gotówkę, po czym wpłaciła ją w bankomacie na wskazane rachunki.

Wiadomości

W połowie września odbędzie się druga edycja Świeckiego Festiwalu Piwa. Formuła ma być bardzo podobna do poprzedniej, z tą różnicą, że będzie więcej muzyki...

Wiadomości

W tym tygodniu rozpocznie się monitoring sezonowej linii komunikacji miejskiej na trasie zamek-Deczno. Urząd Miejski w Świeciu zamierza sprawdzić, czy faktycznie jest potrzeba podstawienia...

Wiadomości

Alert Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. Synoptycy zapowiadają dziś po południu w powiecie świeckim burze, ulewy i silny wiatr.

Wiadomości

Ponad 2,8 promila alkoholu w organizmie miał 46-latek, którego zatrzymali w Świeciu strażnicy miejscy. Kierowca zwrócił na siebie ich uwagę jadąc wieczorem samochodem bez...

Wiadomości

Pod koniec wakacji z posadą sekretarza gminy Świecie pożegna się Leszek Żurek, piastujący to stanowisko od kilkunastu lat. Wiadomo już, kto go zastąpi.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Popularne

Wiadomości

W czwartek po południu doszło do wypadku na drodze ekspresowej S5 koło Świecia.

Wiadomości

W nocy w Grucznie zderzyły się dwa samochody osobowe. Kierowcy trafili do szpitala.

Wiadomości

Pod koniec wakacji z posadą sekretarza gminy Świecie pożegna się Leszek Żurek, piastujący to stanowisko od kilkunastu lat. Wiadomo już, kto go zastąpi.

Wiadomości

Ponad 327 tys. zł wynosi tegoroczne dofinansowanie przekazane przez samorząd województwa na ochronę zabytków w powiecie świeckim. Największe wsparcie trafi do parafii.

Wiadomości

Oddział ginekologiczno-położniczy Nowego Szpitala w Świeciu podsumował pierwsze półrocze 2024 r. W lecznicy przyszło na świat 185 dzieci. Sporo mniej niż rok wcześniej.

Reklama
Reklama
Reklama

Wideo