Przedwojenny propagator turystyki i krajoznawca Mieczysław Orłowicz w napisanym przez siebie w 1924 r. „Ilustrowanym Przewodniku po Chełmnie i Świeciu” podaje:
Pod koniec XVIII w. Fryderyk II kazał część zamku, do tego czasu w stanie mieszkalnym zachowanego, zamienić na magazyn, zaś resztę skazał na rozbiórkę na materiał budowlany. Początkowo jedno skrzydło mieściło zarząd, drugie magazyn solny. Z powodu zaniedbania budynku, rozebrano najpierw skrzydło południowe, podczas gdy północne jeszcze do r. 1825 było pod dachem.
Później rozebrano dach z powodu obawy zawalenia, a z czasem zaczęto rozbierać też mury. Dopiero Fryderyk Wilhelm IV wstrzymał rozbiórkę ruin, a nawet w r. 1843 kazał odnowić jedną z wież. Obecnie z czterech skrzydeł zachowały się tylko mury parteru skrzydła północnego, gdzie niegdyś była kaplica i sala kapitulna, a z innych skrzydeł tylko fundamenty lub piwnice. W ruinach kaplicy są jeszcze ślady malowideł ściennych. Ozdobą ruin jest wieża, 34 m. wysoka, która obecne swe zakończenie otrzymała w czasie restauracji w r. 1843, wtedy też wybito drzwi w jej dolnej części i urządzono schody. [pisownia oryginalna]
Ze Świecia donoszą, że ustawiono tam na wieży ruiny zamkowej przyrząd do dawania sygnałów w razie niebezpieczeństwa powodzi
Dalej autor wspomina, że po roku 1840 rząd pruski otoczył ruiny zamku opieką, poddając mury kilkakrotnym restauracjom m.in. w 1859 i 1878 r. oraz w latach 1898-1902.
Ze Świecia donoszą, że ustawiono tam na wieży ruiny zamkowej przyrząd do dawania sygnałów w razie niebezpieczeństwa powodzi. Sygnał składa się z trzech kul i trzech stożków przyczepionych do masztu. Jedna kula przyczepiona do masztu oznacza, że woda w Chwałowicach. Zawichoście nad Sanem rośnie, dwie kule że pod Warszawą, trzy że pod Toruniem. Stożki oznaczają odpowiednio do kul, że lody na Wiśle ruszają - podaje „Gazeta Toruńska” w 1898 r.
Ruiny zamku na zdjęciu wykonanym przed około stu laty
Tutaj też należy wspomnieć, że tego samego roku przy zamku odbył się pierwszy zlot IV Okręgu Nadwiślańskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. Dalej na łamach ówczesnej prasy pojawiły się informacje:
„Gazeta Toruńska”, 26 kwietnia 1901 r.
„Gazeta Toruńska”, 31 października 1902 r.
Prawdopodobnie musiały to być niewielkie remonty, bo jak podawała „Gazeta Toruńska” 29 kwietnia 1914 r.: Ruina zamku tutejszego, cel wycieczek letnich, grozi zupełnym upadkiem. W tych dniach zarwało się kilka sklepień. Ze względu na grożące niebezpieczeństwo zakazał rząd zwiedzać ruinę. Prawdopodobnie rząd niebawem podejmie prace restauracyjne zamku, aby umożliwić wejście na szczyt 50 m. wysokiej wieży, z której roztacza się wspaniały widok na Wisłę i całą okolicę. [pisownia oryginalna]
W pierwszym dziesięcioleciu odrodzonej Polski niewiele pisano na łamach ówczesnej prasy o zamku, oprócz tego, że odbywały się tam ćwiczenia Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” oraz Towarzystwa Powstańców i Wojaków.
Niemałe zamieszanie nastąpiło w 1930 r. Powiatowy nadzór budowlany nakazał wykonanie prac murarskich, które miały zabezpieczyć ruiny zamku przed wandalami. W „Dzienniku Bydgoskim” ukazały się m.in. takie artykuły:
„Dziennik Bydgoski”, 19 kwietnia 1930 r.
Kilka tygodni później napisano sprostowanie:
„Dziennik Bydgoski”, 3 czerwca 1930 r.
W „Dzienniku Bydgoskim” z 3 czerwca 1932 r. autor pisze:
Stare zamczysko Świecia położone na gruzach grodu Świętopełka, widoczny pomnik odwiecznych walk polskich o Pomorze, to najcenniejszy zabytek historyczny naszego miasta; nie zapominając również o naszej prastarej farze. Nic też dziwnego, że w czasach niewoli piękny ogród zamkowy i sala tamtejsza skupiały całe polskie społeczeństwo miasta Świecia. Z czasem jednak i ogród uległy zaniedbaniu. Dopiero władze polskie, doceniając konieczność podtrzymania historycznego zabytku, przeprowadziła kosztem około 20.000 zł niezbędną konserwację zamku, którego baszta daleko widoczna stanowi dla mieszkańców nizin coś w rodzaju wieży ratowniczej, bowiem na niej umieszcza się w czasie zbliżania powodzi znaki ostrzegawcze dla mieszkańców zagrożonych terenów. [pisownia oryginalna]
Dwa dni po ukazaniu się artykułu, 5 czerwca 1932 r. nastąpiło otwarcie i poświęcenie przystani wioślarskiej Miejskiego Komitetu Przysposobienia Wojskowego i Wychowania Fizycznego.
Zamkowa wieża stała się „dziuplą” lokalnego rzezimieszka Skolasińskiego. Miał on pod podłogą schowek, w którym ukrywał skradzione rzeczy
Mury zamku były również świadkiem dramatycznych wydarzeń. W gazecie „Głos Świecki” z 16 czerwca 1934 r. dowiadujemy się o tragicznej śmierci 9-letniego chłopca, syna mistrza szewskiego Edmunda Kaszubowskiego zatrudnionego w warsztacie Krajowego Zakładu Psychiatrycznego. Chłopiec wdrapał się na maszt znajdujący się na wieży zamkowej i spadł. Mimo szybkiego przewiezienia do szpitala, po kilku godzinach zmarł.
Inną ciekawostką z tamtego okresu jest to, że zamkowa wieża stała się „dziuplą” wspomnianego już w Extra Świecie lokalnego rzezimieszka Skolasińskiego. Miał on pod podłogą schowek, w którym ukrywał skradzione rzeczy.
redakcja@extraswiecie.pl
W drugiej części tekstu przedstawimy dalsze losy zamku i jego otoczenia w okresie międzywojennym. Opowiemy również o dziejach restauracji Zamkowej, która jest mocno związana z ruinami dawnej warowni.
Brawo Piotrze !
Brawo Piotrze !