Kibice w Świeciu przywykli już do tego, że mecze z Energą MKS Kalisz zawsze są długie i emocjonujące. Nie inaczej było tym razem, choć pierwszy set wcale tego nie zwiastował. Joker doskonale wszedł w to spotkanie, zwyciężając pierwszą partię bardzo pewnie i przekonująco 25:11, a pierwsze skrzypce w tym fragmencie grała Julia Twardowska, która wybiegła tym razem w pierwszej „szóstce”.
W drugim secie gra kaliszanek była już znacznie lepsza, choć to nadal Joker dyktował warunki. Od samego początku świecianki uzyskały przewagę, która wynosiła 2-3 pkt, ale rywalki zdołały ją zniwelować przy stanie 13:13. Jokerki w tym meczu zdecydowanie poprawiły grę w zagrywce, co dość pieczołowicie szlifowały przez ostatni tydzień na treningach. Już w pierwszym secie szczególnie zagrywka Julii Twardowskiej sprawiała problemy rywalkom.
Joker odrabia straty
Bohaterką końcówki drugiego seta była jednak Maria Lusia Oliveira, która przy stanie 17:16 najpierw skutecznie odrzuciła kaliszanki od siatki, dzięki czemu punkt mogła zdobyć Joanna Sikorska, by potem „zafundować” przeciwniczkom trzy asy serwisowe. Po tej serii Joker objął prowadzenie 21:16 i nie oddał go już do samego końca, wygrywając drugiego seta 25:19. Warto dodać, że w całym spotkaniu „Jokerki” zaserwowały aż 14 asów.
W trzecim secie zespół z Kalisza zagrał już dużo lepiej. Sporo ożywienia wniosła Aleksandra Dudek, która wraz z Moniką Gałkowską i Eweliną Żurowską należały do wyróżniających się zawodniczek wśród ekipy gości. Podopieczne Jacka Pasińskiego w połowie seta wypracowały już sobie solidną przewagę, prowadząc 13:7, 14:8, a w pewnym momencie już 18:10.
Gdy wydawało się, że trzeci set jest już niemal na pewno przegrany, „Jokerki” rzuciły się do odrabiania strat i znów kluczowym elementem okazała się dobra zagrywka. Przy serwisach Julii Twardowskiej, gospodynie zdobyły trzy punkty z rzędu, a od stanu 18:22 prawdziwą różnicę w polu zagrywki zrobiła Agata Michalewicz. W tym ustawieniu Joker zdobył pięć punktów z rzędu i wyszedł na prowadzenie 23:22, co jeszcze kilka minut wcześniej było prawie nie do pomyślenia.
Nerwowo na parkiecie
Kolejny punkt również zdobyły „Jokerki” i przy stanie 24:22 miały dwie piłki meczowe. Pierwszą wybronił zespół z Kalisza, a przy drugiej wydawało się, że gospodynie zdobyły punkt i same były o tym przekonane, rzucając się sobie w objęcia, tymczasem okazało się jednak, że to rywalki wygrały tę akcję. Potem w walce na przewagi kaliszanki okazały się górą i wygrały trzecią partię 27:25.
Czwarty set przyniósł jeszcze więcej emocji. Momentami na parkiecie było bardzo nerwowo. W samej końcówce przy stanie 23:22 dla Jokera błąd popełniła sędzia spotkania. Wyjaśnianie pomyłki trwało kilka ładnych minut, co jeszcze bardziej przedłużyło i tak wyjątkowo długi mecz.
Dodatkowo zrobiło się zamieszanie, gdy trener gości wprowadził podwójną zmianę, a sędziowie długo nie byli w stanie znaleźć właściwego ustawienia. Chwilę po tym, gdy zespoły wróciły wreszcie do gry, Joker miał kolejną piłkę meczową przy stanie 24:23. Rywalki wybroniły się jednak i zwyciężyły ostatecznie 26:24.
Cztery punkty z rzędu
Kluczowym momentem tie-breaka był fragment, gdy gospodynie ze stanu 10:10 zdobyły 4 punkty z rzędu, uzyskując prowadzenie 14:10. Tego ekipa Bulenta Karslioglu nie mogła już wypuścić z rąk. „Jokerki” wygrały decydującą partię 15:11 i całe spotkanie 3:2, choć na pewno pozostaje niedosyt, ponieważ zespół ze Świecia miał piłki meczowe na 3:0 i 3:1 i mógł śmiało wygrać ten mecz, zdobywając pełną pulę punktów.
W spotkaniu z Kaliszem swój debiut w Tauron Lidze zaliczyła 17-letnia Amelia Senica. Trener wprowadził również na kilka akcji, powracającą po kontuzji Andressę Picussę. Jako ciekawostkę można dodać, że zwycięstwo z Kaliszem jest dopiero drugą wygraną Jokera we własnej hali w historii startów w Tauron Lidze. Ponadto MKS Energa Kalisz jest jedynym klubem, którego zespół ze Świecia dwukrotnie pokonał w najwyższej klasie rozgrywkowej (w poprzednim sezonie Joker wygrał w Kaliszu 3:2).
Potrzeba czasu, aby się dograć
- To było dla nas bardzo ważne zwycięstwo, szczególnie po serii trzech porażek robiliśmy wszystko, aby zwyciężyć w tym spotkaniu. Mamy nową drużynę i potrzebujemy czasu, aby się dograć. Myślę, że teraz będziemy już grać coraz lepiej, zresztą już w poprzednim meczu pokazaliśmy nieco lepszą dyspozycję. Trzeba również pamiętać o tym, że dwie ważne zawodniczki były kontuzjowane i jak tylko dołączą do nas w pełni sił, to na pewno będziemy jeszcze mocniejsi – powiedział po meczu Bulent Karslioglu.
Radości ze zwycięstwa nie kryła również Julia Twardowska, MVP spotkania.
- Po trzech porażkach każde zwycięstwo nawet w tie-breaku bardzo cieszy. Mogliśmy zdobyć trzy punkty, ale cieszymy się, że mamy chociaż te dwa. Dziewczyny z Kalisza pokazały, że potrafią walczyć i mają charakter, zresztą podobnie jak my, również bardzo potrzebują punktów. Na treningach stawialiśmy spory akcent na zagrywkę i udało nam się nią trochę odrzucić rywalki od siatki. Mogę powiedzieć, że wreszcie udowodniliśmy, że jesteśmy drużyną z dobrą zagrywką i to co wychodziło nam na treningach pokazaliśmy również podczas meczu – powiedziała Julia Twardowska.
sport@extraswiecie.pl
Komentarze (0)