Ksiądz Kajetan Sahlke urodził się w 1953 r. w Świeciu. Miał nadzieję, że po święceniach kapłańskich trafi na misję do leżącej nieopodal Australii, graniczącej z Indonezją Papui-Nowej Gwinei. Zainteresowanie tym egzotycznym krajem rozbudzili w nim współbracia przyjeżdżający do Polski na wakacje. Tymczasem jego przełożony zaproponował mu wyjazd do Ekwadoru w Ameryce Południowej. Chociaż to zupełnie inny kraniec świata, młody werbista zgodził się bez wahania.
- Nie wiedziałem o tym kraju prawie nic - wspomina. - W zasadzie mogłem polegać tylko na wiedzy z encyklopedii. Przypominam, że był to rok 1981 i dostęp do wszelkich informacji był mocno ograniczony.
Ekwador, moja miłość
Na lotnisku w Quito, stolicy Ekwadoru, przywitali go dwaj bracia, w tym jeden z Polski. Werbistę nieco zaskoczyły ich stroje – grube swetry. Ubiór wydał się dziwny, zważywszy na fakt, jakie panowały temperatury. Dopiero potem zrozumiał, że Ekwador to kraj wielkich kontrastów. Także tych klimatycznych. Życie w wysokich Andach w niczym nie przypomina tego w amazońskiej dżungli.
- Zakochałem się w tym kraju od pierwszego wejrzenia – wyznaje werbista. - Zachwycało mnie dosłownie wszystko, ale chyba najbardziej ludzie.
Ekwadorzamieszkuje 12 narodowości Indian. Każda z nich posługuje sięinnym językiem / Fot. Kajetan Sahlke
Pobyt w stolicy wiązał się przede wszystkim z intensywną nauką języka hiszpańskiego. Życie toczyło się między uniwersytetem a Domem Centralnym i zarazem plebanią przy prowadzonej przez zgromadzenie parafii.
- Chciałem nie tylko jak najlepiej opanować język hiszpański, ale przede wszystkim poznać historię i kulturę tego kraju – tłumaczy ojciec Sahlke.
W kraju Indian Awa
Niespodziewanie naukę, już po czwartym semestrze, przerwało wezwanie do parafii, która straciła księdza. Jego miejsce miał zająć werbista z Polski. W Ekwadorze wyróżnia się 12 narodowości Indian. Każda z nich posługuje się własnym językiem.
- Kiedy odwiedziłem Indian Awa, zamieszkujących północno-zachodnią część Ekwadoru, wyczułem wyraźną bojaźń, którą okazują wszystkim obcym – mówi ks. Sahlke. - W ich świecie mityczno-magicznym w sposób szczególny widoczny jest lęk w stosunku do czarów, uroków. Ponieważ nigdy nie ma pewności czy obcy nie praktykuje czarów, dlatego lepiej go unikać. Zresztą odnosi się to nawet do krewnych, dlatego starają się żyć w odosobnieniu.
W każdym z domów napotyka się różne przedmioty mające chronić przed czarami. Jednym z takich elementów łączących różne religie są drewniane krzyże ozdobione poświęconymi gałązkami. Stawiają je w widocznym miejscu na ścieżce prowadzącej do domu. Drugi krzyż znajduje się przy drzwiach wejściowych.
Jak najdalej od białych
Niezatarte wrażenia pozostawił pobyt wśród Kofanów. Żyją oni w niewielkich skupiskach liczących do 10 rodzin. Jeszcze w latach 80. wiele z nich miało sporadyczny kontakt z cywilizacją. Wprawdzie posiadali różne przedmioty będące wytworem białego człowieka – dziwić mógł widok zwłaszcza radia na baterie – jednak kontakty z obcymi ograniczali do minimum.
Nie wszystkie dzieci chodzą doszkoły. Wiele pracuje jako uliczni sprzedawcy / Fot. Kajetan Sahlke
- Praca misjonarza w takich miejscach to w 80 proc. działalność charytatywna, medyczna, edukacyjna i społeczna – wyjaśnia werbista. - Niestety, ci ludzie bardzo mocno doświadczają skutków cywilizacji białych.
Jednym z największych problemów są nowe choroby, których nie potrafią leczyć ich curandero, czyli szamani. Coraz mniejsza skuteczność tradycyjnych metod ma również związek z powolnym odchodzeniem w zapomnienie wiedzy o leczniczych właściwościach roślin Amazonii. Dlatego powstał plan ratowania tego dziedzictwa kulturowego. Współpracujący z Indianami księża i katecheci niestrudzenie zbierają informacje. Przywożą do misji rośliny, z których powstaje medyczny zielnik.
Rentgen świnką morską
Część rytuałów nadal jest tajemnicą zarezerwowaną tylko dla wybranych. Jedną z najbardziej zagadkowych kuracji, które miał okazję obserwować ksiądz Kajetan był „rentgen” przy użyciu świnki morskiej.
Zwierzę musi być czarne. Chorego przez dłuższą chwilę pociera się świnką po całym ciele jak gąbką. Potem zwierzątko jest zabijane i rozcinane wzdłuż na pół. Na podstawie zmian zaobserwowanych u świnki dokładnie określa się, który narząd jest zaatakowany przez schorzenie.
Nie wiadomo jak to wytłumaczyć, ale diagnozy okazywały się zawsze trafne. Niektóre próby leczenia z udziałem szamana trwały nawet kilkanaście godzin. Często wstępem do nich było wypicie napoju halucynogennego, który umożliwiał szamanowi połączenie się z duchami opiekuńczymi. Dzięki ich pomocy mógł wypędzić złego ducha wywołującego chorobę.
Zjeść i wypić da się prawie wszystko
Ksiądz Kajetan nie ma wątpliwości, że lata spędzone w dżungli miały na niego wielki wpływ. Jedną z pierwszych prozaicznych, ale jakże ważnych spraw, z jakimi trzeba się uporać, to przywyknąć do odmiennej kuchni. Zasady są proste. Zjeść da się prawie wszystko. Od smaku ważniejsze jest to, by napełnić żołądek.
- Jadłem bardzo wiele zwierząt, niektórych nawet nie znałem – śmieje się.
Jedną z najbardziej zagadkowych kuracji, które miał okazję obserwować ksiądz Kajetan był „rentgen” przy użyciu świnki morskiej
Ze zwierzętami wiąże się też pewne tabu. Każda z kobiet posiada zwierzęcego opiekuna, którego mięsa nie wolno jej spożywać. Tajemnicą jest jednak, jaki to gatunek. Nie może tego wyjawić nawet mężowi.
- Dlatego w przypadku ptaków zawsze zostawia się trochę piór na karku i głowie, żeby kobieta przygotowująca posiłek wiedziała, jaki to ptak – opowiada misjonarz. - Bez tej kępki na głowie, łatwo byłoby się pomylić. Ptaki całkowicie obrane z piór wyglądają bardzo podobnie.
Jednym z przysmaków Indian jest shuarto, zwane la chicha. To ożywczy napój niskoalkoholowy. Jego przygotowaniem zajmują się wyłącznie kobiety. Obcym nie wolno się zbliżać, gdy go robią. Misjonarz z Polski miał okazję podejrzeć, jak wytwarzany jest ten napój w najbardziej tradycyjny sposób. Kobiety przeżuwają maniok i wypluwają go do wspólnego naczynia. Enzymy zawarte w ślinie powodują proces fermentacji.
Nic na siłę
- Żyjąc pośród Indian nauczyłem się, że nie powinienem się niczemu dziwić, a tym bardziej oceniać – mów ksiądz Kajetan.
Ich zaufanie i przyjaźń można zdobyć tylko przyjmując ich takimi, jakimi są. Werbiści pracujący w takich miejscach zrozumieli to już dawno.
Ekwador to kraj rolniczy, bogaty w gatunki uprawianych roślin. Pomimo tego panuje bieda / Fot. Kajetan Sahlke
- Oczywiście ewangelizujemy – bo w końcu po to tam jedziemy – ale nie tyle słowem, co wzorem, postawą, której sednem jest miłość bliźniego - argumentuje misjonarz. - Muszą wiedzieć, że nie chcemy im niczego odebrać, ani zmusić do innego życia. Staramy się jednak uświadamiać, że życie w tradycyjny sposób będzie coraz trudniejsze, a niebawem pewnie już niemożliwe. Muszą przystosować się do nowej rzeczywistości. Jedną z dróg jest edukacja i my im to umożliwiamy. Trudno też przecenić działania na rzecz poprawy opieki zdrowotnej. Przy każdej parafii zakładane są ośrodki zdrowia, w których w soboty i niedziele lekarze pracują społecznie.
Ośrodki te funkcjonują dzięki hojności darczyńców z Polski. Z tych samych datków kupowane są też leki, na które wielu nie stać i utrzymywane jadłodajnie, w których dzieci mogą liczyć na syty posiłek. Bo pełny brzuch nie jest tam codziennością.
Po 22 latach spędzonych w Ekwadorze ksiądz Kajetan Sahlke wrócił do Polski. Obecnie jest rektorem Domu Misyjnego w Laskowicach. Chociaż od jego powrotu z Ameryki Południowej minęło już kilkanaście lat, świat Indian, z którymi spędził swoją młodość, wciąż jest mu bardzo bliski.
- Często zastanawiam się, jak wygląda dziś ich życie? Czy wspominają czasem księdza z odległej Polski? - zastanawia się.
a.bartniak@extraswiecie.pl
Człowiek musi zapier…dalać
Człowiek musi zapier…dalać na chleb a oni sobie jeżdżą na wczasy do ciepłych krajów. Czekają na naiwnych co przyślą Pieniądze za kalędaż Ofiarę Kasę. Oni nic kompletnie nic nie robią. Z tego obiektu powinno być zrobione miejsce na Kwarantanne.Taki Ksiądz na parafii to trochę ma zajęcia. A oni tylko czekają na okazję żeby coś wypić .!!! Niech teraz oni się wykażą i pomogą Ludziom i przekażą Pieniądze na MASECZKI wraz z Rydzykiem. Jeszcze nie było słychać że coś dali tylko Biorą.!!!
Ktoś napisał prawde. Co
Ktoś napisał prawde. Co Czarnego Ksi… boli !!!