Dziesięć lat temu otwarto świecką halę. Pamiętacie zgrzyt, który towarzyszył ceremonii? Zobaczcie zdjęcia

Od początku października 2007 roku w Świeciu nie mówiło się o niczym innym niż otwarcie hali. To całkiem zrozumiałe, biorąc pod uwagę zarówno koszty tej inwestycji, jak i pozycję koszykówki, wzbudzającej wtedy w Świeciu emocje większe od tych, jakie dostarczały wszystkie inne dyscypliny razem wzięte.

6 października 2007 roku wszystkie miejsca na trybunach były zajęte. Co więcej, nie brakowało osób niezadowolonych, które nie dostały się na inaugurację. Pretensje o zamieszanie z biletami mieli m.in.  członkowie „Świeckiego Młyna”, klubu kibica Polpaku, czego wyraz dali na początku części oficjalnej wydarzenia.  

REKLAMA
Otworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknie

Reklama

Reklama

Halę poświęcił ksiądz Ireneusz Lehmann, znany ze swojego zamiłowania do sportu. Przemówienia, program artystyczny i popisy lokalnych sportowców  wypełniły kolejne trzy godziny. Długo, ale w perspektywie był ciekawy mecz, więc raczej nie narzekano.

W końcu na parkiecie pojawili się koszykarze Polpaku Świecie i Polonii Warszawa. Obie piątki stanęły na środku boiska i nagle, ku zdumieniu 1,5 tys. widzów, zespół ze Świecia na polecenie trenera Mihailo Uvalina zszedł z boiska.

Przyczyną tej zadziwiającej decyzji była kamera przywieziona przez zespół z Warszawy. Zamierzali sfilmować to towarzyskie spotkanie. Widząc zamieszanie, do szatni powędrowali też „poloniści”. Zdezorientowana publiczność zaczęła gwizdać.

Reklama

Reklama

REKLAMA
Otworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknie oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknie

Sytuację próbował ratować Wojciech Kamiński, trener Polonii. Tłumaczył, że nagranie jest potrzebne do celów szkoleniowych. Zrobiło się nerwowo. Nie wiadomo, jaki byłby finał tego zgrzytu, gdyby nie szybka reakcja Stefana Medeńskiego, prezesa Polpaku, który podjął się roli rozjemcy. W końcu mecz się rozpoczął. Kamery nie włączono. Pojedynek  zakończył się wynikiem 68:53 dla Polaku.

Na zakończenie Polpak zafundował widzom dodatkową niespodziankę – ogromny tort i pokaz sztucznych ogni.

Reklama

Reklama

a.bartniak@extraswiecie.pl