Dziś tłusty czwartek! Nie liczymy kalorii. Trzeba za to liczyć pieniądze, bo jest drożej

W cukierniach już od środy, a w niektórych jeszcze wcześniej, trwa wielkie smażenie pączków. W tłusty czwartek żaden innych wyrób cukierniczy nie może liczyć na takim powodzeniem.

- Zwykle produkujemy od 150 do 200 pączków dziennie - mówi Joanna Pawluczuk z cukierni Elwa w Laskowicach, która ma swoje sklepy także w Świeciu i Osiu. - Przed tłustym czwartkiem smażymy ich 20 tys. Zdecydowana większość ma nadzienie z marmolady wieloowocowej, bo ten smak cieszy się największym wzięciem u klientów.

Joanna Pawluczuk przyznaje, że poważną konkurencją dla małych cukierni są supermarkety, które w tym dniu również oferują pączki w różnych odmianach. Nie brakuje jednak takich, którzy uważają, że nie mogą się one równać z tymi pochodzącymi z zakładów korzystających z tradycyjnych technik.

Podczas tegorocznego tłustego czwartku wydamy na pączki średnio o około 20 proc. więcej, niż rok temu. Mają na to wpływ rosnące ceny prądu, gazu, cukru, oleju i mąki. Nie bez znaczenia są również obciążenia pracodawców, związane z dużo wyższymi składkami na ZUS.

Najtaniej kupimy pączki w marketach. Tam ceny wahają się od około 30-60 groszy za sztukę (przy zakupie co najmniej 12) do około 2 zł, w zależności od wagi, nadzienia i polewy.

Duże sieci, zamawiające miliony sztuk, mogą jednak pozwolić sobie na sprzedaż nawet po kosztach lub dopłacić do nich, bo odbiją to sobie, kiedy klient przy okazji kupi inne produkty.

Nie wszyscy jednak są fanami marketowych pączków i wolą te, wyrabiane przez mniejsze cukiernie, które zazwyczaj są większe i – zdaniem wielu klientów - bardziej nawiązują do tradycyjnego smaku, do jakiego przywykliśmy od dzieciństwa. W tym przypadku trzeba liczyć się jednak z wydatkiem na poziomie około 3 zł za sztukę.

redakcja@extraswiecie.pl