- Historia Wojciecha pokazuje, że zawsze powinniśmy być gotowi - mówił kapłan podczas mszy pogrzebowej. - Rozliczeni z Bogiem i ludźmi. Nikt bowiem z nas nie wie, kiedy Pan wezwie go do siebie. Zwykle nikt nie jest na to gotowy. Bo jaki wiek jest odpowiedni by umrzeć? - pytał retorycznie.
Na pewno nie 49 lat. Tyle niedawno skończył Wojciech "Fazi" Radtke.
Jednak prawdziwe fale wzruszenia pojawiły się dopiero na cmentarzu. Jego przyjaciele i znajomi przygotowali dla niego krótki koncert, podczas którego w przedziwny sposób mieszały się łzy i śmiech.
- Kiedyś rozmawialiśmy o tym w jaki sposób byśmy chcieli być pochowani - wspominał jeden ze znajomych. - „Fazi” powiedział, że nie chciałby ktokolwiek płakał.
Niezwykle trudno było spełnić to życzenie, bo wszyscy zebrani na cmentarzu przy ul. Sienkiewicza w Świeciu mieli świadomość, że odszedł ktoś wyjątkowy. Wyrazisty i wierny swoim poglądom od lat. Obdarzony wyjątkowym poczuciem humoru i dużym talentem muzycznym. "Faziego" już nie ma, ale pozostała po nim wspaniała muzyka, która będzie trwać.
a.bartniak@extraswiecie.pl
[vpg_picker:12132]