Gmina Warlubie zabrała siłownię młodym ludziom z Wielkiego Komorska

Budynek, w którym mieściła się m.in. siłownia urządzona przez mieszkańców Wielkiego Komorska, został sprzedany. Młodzi ludzie nie mają gdzie ćwiczyć. - Pomieszczenie, które zaproponował nam w zamian wójt, to jakiś żart - irytuje się jeden z opiekunów siłowni. - Być może dobre jest ono dla dzieci z podstawówki, ale nie dla chłopaków, co dźwigają w tzw. martwym ciągu po 300 kg.  

silownia

REKLAMA

Dwa tygodnie temu budynek, w którym mieściły się sklep, siedziba Koła Gospodyń Wiejskich i siłownia został sprzedany. Stało się tak mimo stanowczych protestów mieszkańców Wielkiego Komorska. Pod listem w obronie siłowni podpisało się blisko 180 osób. Nie zrobiło to jednak wrażenia na wójcie i twardo stojących za nim radnych. Gmach poszedł pod młotek. Co ciekawe, w papierach figurował on jako... magazyn zbożowy.  

Wielki Komorsk nie ma zbyt wiele do zaoferowania młodym ludziom, którzy zastanawiają się, co zrobić z wolnym czasem. Dlatego tak istotne wydają się wszelkie inicjatywy wychodzące naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców. Właśnie z tą myślą przed 14 laty otwarto siłownię, która znajdowała się w centrum wsi.
REKLAMA

- Wyposażyliśmy ją w sprzęt we własnym zakresie - tłumaczy Mateusz Ferenc, dotychczasowy opiekun siłowni. - Udział gminy był minimalny. To my dbaliśmy o to, aby obiekt był w odpowiednim stanie. Może nie było luksusowo, ale nikt na to nie zwracał większej uwagi. Liczyło się to, że każdy może przyjść i poćwiczyć. W sumie przychodził około 50 osób. Przez tyle lat nikomu to nie przeszkadzało. Aż do teraz.

Urząd Gminy w Warlubiu w piśmie przesłanym do naszej redakcji informuje, że siłownia będzie się teraz mieściła w pobliskiej podstawówce.

- Zaoferowano nam pomieszczenie o wymiarach może 2,5 na 3 m - mówi Mateusz Ferenc. - Przecież tam się nie zmieści nawet atlas, z którego do tej pory korzystaliśmy!
REKLAMA

Wójt zapewniał, że nie będzie problemu, aby korzystać też z dużej sali, ale pozostaje pytanie, co ze sprzętem?

- Przenośne ławeczki i sztangi, które zapewne ma na myśli są dobre dla dzieci, a nie chłopaków, którzy dźwigają duże ciężary, a mamy w swoich szeregach kilku bardzo dobrze rokujących na przyszłość strongmanów. To na nich najbardziej mi zależy. Tak naprawdę zostaliśmy z niczym. Coś, co świetnie działało przez kilkanaście lat, zostało zniszczone - nie ukrywa rozgoryczenia Mateusz Ferenc.  

a.bartniak@extraswiecie.pl
REKLAMA

Udostępnij

Wybrane dla Ciebie

Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors