Idzie ksiądz po kolędzie, ale nie do wszystkich

Styczeń to czas kolęd. Jednym kojarzą się one z przeżyciem duchownym i możliwością bezpośredniego kontaktu z duszpasterzem, a innym z krępującymi rozmowami i kopertami z pieniędzmi.

po-koledzie

Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego podał niedawno, że na niedzielne msze chodziło w 2017 roku 36,7 procent Polaków. W 2016 roku – prawie 40 procent. Do komunii świętej przystąpiło tylko 16 procent (rok wcześniej – 17 procent). A jak ma się sprawa z kolędą?

Wizyty duszpasterskie przyjmuje większość mieszkańców naszego powiatu. Księża przyznają jednak, że stopniowo rośnie odsetek domów, gdzie nie są wpuszczani.

REKLAMA

- Kilkanaście lat temu niektórzy przyjmowali kolędę tylko dlatego, że byłoby im wstyd przed sąsiadami, gdyby tego nie zrobili. Gdy ten wstyd minął przestali otwierać drzwi. Powiem nieco przekornie, że jestem zadowolony z takiej sytuacji, bo teraz kolędę przyjmują ci, którzy naprawdę jej oczekują – mówił w wywiadzie dla „Teraz Świecie” ksiądz Leszek Grzela, proboszcz parafii pw. Niepokalanego Poczęcia NMP w Świeciu.

Jak podkreśla proboszcz „klasztorka”, podstawowym celem wizyty duszpasterskiej jest błogosławieństwo domu. Drugim jest rozmowa.

-  I nie chodzi o to, aby udawać, że jest fajnie, ale rozmawiać szczerze o tym, co jest ważne dla wiernych – podkreśla.


A czym dla Was jest kolęda? Przeżyciem duchowym czy obowiązkiem?

a.pudrzynski@extraswiecie.pl

REKLAMA

Udostępnij

Wybrane dla Ciebie

Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors