Connect with us

Czego szukasz?

Reklama
Reklama

Wiadomości

Kotlet, dancing i wódeczka. Jak bawili się świecianie w PRL-u?

Mimo pewnych braków w zaopatrzeniu, życie barowo-restauracyjne w czasach PRL-u kwitło. Odbywamy podróż po dawnych lokalach w Świeciu, po których pozostały już tylko wspomnienia.

Udostępnij
foto-1

Jedną z pierwszych restauracji otwartych w Świeciu krótko po wojnie była Centralna, mieszcząca się na parterze kamienicy przy skrzyżowaniu ulic Mickiewicza i Klasztornej. Przez pierwszych 10 lat jej działalności bufet znajdował się tuż przy wejściu. Pod koniec lat 50. przeniesiono go w głąb głównej sali. Ta kosmetyka nie wpłynęła jednak w żaden sposób na charakter lokalu, który przyciągał wszystkich. Od lokalnych pijaczków po ówczesną elitę. W godzinach obiadowych większość przychodziła na posiłek. Centralka słynęła z flaków, bigosu i schabowego. Po południu i wieczorem ludzie wpadali głównie na wódkę i piwo.
REKLAMA

Panienki i awantury

Rozluźnieni klienci nierzadko szukali towarzystwa kobiet, a te zwykle znajdowały się jak na zawołanie. Większość pań po prostu chciała się zabawić, ale było też kilka profesjonalistek, trudniących się najstarszym zawodem świata. Ich najlepszymi klientami byli kierowcy ciężarówek przyjeżdżający do Celulozy. Zwłaszcza ci, którzy wyjeżdżali za granicę. Tacy zawsze mieli trochę więcej gotówki, którą mogli przepuścić.
REKLAMA

Otworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknie

Reklama
Reklama

Przeglądając milicyjne raporty z tamtych lat z pewnością nie odnajdziemy w nich wszystkich awantur, do jakich dość regularnie dochodziło w barach i restauracjach.

-  Brało się takiego gościa  za kołnierz i wyrzucało z lokalu – relacjonowała parę lat temu w rozmowie z miesięcznikiem „Teraz Świecie” Teresa Michna, pracująca w czasach PRL-u jako kelnerka. – Dobrze wiedział, że jak nie przyjdzie uregulować należności za straty, to go nikt nie obsłuży. Dlatego często następnego dnia pojawiał się skruszony z  czekoladą i przepraszał za bójkę, a za tydzień było to samo. Wzywanie milicji nie było w zwyczaju, chyba, że zdarzała się jakaś awantura, której nie byliśmy w stanie opanować, ale to zdarzało się niezwykle rzadko. Nikt nie robił afery z tego, że jeden drugiemu dał w nos.

Teresa Michna (po lewej) i Genowefa Gordon przed wejściem do Magdalenki, lata 70.

Reklama
Reklama

Nieco inny charakter miała Pomorzanka, ulokowana w kamienicy na rogu ul. Klasztornej i Dużego Rynku. Choć można tam było też coś przekąsić, np. jajko po wiedeńsku, była to przede wszystkim kawiarnia, gdzie oprócz kawy i herbaty znacznie częściej pito mocne trunki.

Do południa większość miejsc zajmowały kobiety, które spotykały się tam na ploteczkach. Po południu ich miejsce zajmowali mężczyźni. Szczególną sławą cieszyła się tzw. wnęka, którą upodobali sobie miejscowi dygnitarze partyjni. Tam, z dala od wścibskich oczu, mogli spokojnie konsumować.

Im również zdarzało się mocniej zabalować. Głośnym echem odbiła się burda z udziałem Włodzimierza Michny, męża Teresy. Pewien partyjny notabl rozbił na jego głowie butelkę z winem. A poszło o to, że jeden drugiemu przestawił na stolik… wazonik z kwiatkiem. Choć miasto huczało od plotek, z oczywistych względów sprawę wyciszono.

Reklama
Reklama

Milicyjne naloty

Trzecim lokalem, należącym do Powszechnej Spółdzielni Spożywców Społem, w którym kilka lat spędziła Teresa Michna, była Półczarna. Z racji swego położenia vis a vis dworca cieszyła się szczególnym powodzeniem wśród zamiejscowych. Wbrew temu co sugerowała nazwa, większym powodzeniem od kawy cieszyło się tutaj piwo.
REKLAMA

Podobnie było w Magdalenie, której spadkobiercą tradycji jest w pewnym sensie współczesna restauracja Stare Miasto. Magdalenka – tej formy nazwy używano częściej - uchodziła za jeden z najlepszych lokali w mieście, choć różnice w standardzie i ofercie nie były wtedy zbyt wyraźne. Od reszty odróżniały ją jednak popularne dancingi, na których przez kilka lat grali wspólnie Adrianna Olędzka, Sławomir Kawka i Piotr Szydłowski. Oficjalnie sobotnie potańcówki trwały do drugiej w nocy, ale zwykle rozbawione towarzystwo przeciągało imprezę do czwartej.

Pewnym ewenementem tamtych czasów była także sala, na której się nie paliło i nie podawano alkoholu. Często korzystali z niej hotelowi goście lub rodzice przychodzący na obiady z dziećmi. Inną, już zapomnianą ciekawostką, były tak zwane naloty milicji, która sprawdzała czy klienci restauracji mają pracę.

Reklama
Reklama

Na rogu ulic Klasztornej i Mickiewicza znajdowała się restauracja Centralna

Kawiarnia Pomorzanka mieściła się na skrzyżowaniu ul. Klasztornej i Dużego Rynku

- Zwykle pojawiali się w trzech, czterech – wspominała Teresa Michna. - Zamykali drzwi i po kolei sprawdzali każdemu dowód osobisty. Jeżeli okazało się, że ktoś nie ma aktualnej pieczątki z zakładu pracy, dostawał w trybie przyspieszonym kolegium za uchylanie się od roboty. Prawie zawsze ktoś w ten sposób wpadał.

W Magdalence spotykali się też handlarze i klienci przyjeżdżający na jarmark. Handlujący końmi mieli zawsze sporo gotówki. Targów dobijało się przy wódce i to nie jednej. Mieli swoje ulubione stoliki, trochę na uboczu i tam się spokojnie dogadywali co do ceny. Chociaż w tamtych czasach napiwki nie były czymś powszechnym, przy takich okazjach czasem wpadał kelnerkom dodatkowy grosz.

Reklama
Reklama

Tacą po głowie

Restauracje czasów PRL-u od dzisiejszych różniły się nie tylko wszechobecnym papierosowym dymem i stosunkowo niewielkim wyborem alkoholi. Zasadniczą różnicą było to, że nawet w dni powszednie nie narzekały na brak klientów.
REKLAMA
Otworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknie
Otworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknie

Pod tym względem od reszty lokali nie odbiegała Przechowianka, znajdująca się sąsiedztwie poczty w Przechowie. Oprócz okolicznych mieszkańców, stołowały się tam i bawiły osoby pracujące w Celulozie. Wielu z nich przesiadywało tam od godzin popołudniowych do zamknięcia lokalu. Nie było to najspokojniejsze towarzystwo. Szczególnie złą sławą cieszyli się junacy z Ochotniczych Hufców Pracy, zakwaterowani na Miasteczku.

- Byli głośni i lubili się awanturować. Nie przepadliśmy za nimi. Oczywiście nie wszyscy byli łobuzami, ale sporo było wśród nich takich, którzy zaleźli kelnerkom za skórę. Bo żadna z nas nie lubiła być klepana w tyłek ani podszczypywana. Zresztą nie zostawiałyśmy tego bez odpowiedzi. Dostawał cham w łeb tacą tak, że dopiero po pięciu minutach docierało do niego, co się stało – śmieje się Teresa Michna.     

a.bartniak@extraswiecie.pl
REKLAMA

Udostępnij
5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

to byly czasy… sprzet

to byly czasy… sprzet sprawny, czlowiek mlody, panny latwe bo sie mialo kase z celulozy. 

a teraz… szkoda gadac. pozdrowienia dla tych co pamietaja

A gdzie zdjęcie Komety i

A gdzie zdjęcie Komety i Leśnej?

A gdzie Tekla i Bonanza?

A gdzie Tekla i Bonanza?

Reklama

„Pewien partyjny notabl”

Pewien partyjny notabl”

Prozę o imię i nazwisko.

Reklama
Reklama

TO MOŻE CIĘ ZAINTERESOWAĆ

Co jest grane?

Opisy filmów aktualnie granych w kinie Wrzos w Świeciu dostępne są w zakładce Teraz gramy, pozostałych w Zapowiedziach.  25.09-środa15:00 Leonardo odkrywca/dubbing,100`,USA/Francja,animacja16:50 Drużyna A(A)/film polski,Polska, komedia/dramat19:00 Kino...

Wiadomości

Dzisiejsze ćwiczenia strażackie były wyjątkowe, zarówno ze względu na ich skalę, jak i pewne rozwiązanie gaśnicze, które testowano po raz pierwszy.

Wiadomości

W czwartek wieczorem strażacy dostali zgłoszenie o pożarze domu w gminie Dragacz.

Wiadomości

Poszukiwacz historycznych zagadek, ciekawostek i mało znanych faktów, Olaf Popkiewicz prowadził niedawno badania w okolicach Świecia. Jest o tym film na jego kanale na...

Extra Nowe

Zbiórka darów dla powodzian spotkała się z szerokim odzewem wśród mieszkańców gminy Nowe. W ciągu kilku dni zebrano około 6 ton. Wsparcie dotarło dziś...

Wiadomości

Niektórym mieszkańcom bloku przy ul. Wojska Polskiego 73 w Świeciu przeszkadzają odgłosy miniaturowego wesołego miasteczka, które przed miesiącem stanęło na deptaku.

Reklama
Reklama

Wiadomości

Policjanci z komendy w Świeciu ukarali 19-latka, który stwarzał zagrożenie dla siebie i innych uczestników ruchu. Młody kierowca BMW urządził sobie drifting na parkingu.

Wiadomości

Dziś wieczorem na drodze krajowej nr 91 na trasie Świecie-Gdańsk dwa samochody zderzyły się z łosiem. Dwie osoby odniosły obrażenia.

Wiadomości

Wybór nowego dyrektora Gminnej Przychodni w Jeżewie zbiegł się ze złożeniem wypowiedzeń przez dwoje lekarzy. Mieszkańcy obawiają się, że w tej sytuacji umówienie się...

Wiadomości

Stacja uzdatniania wody w Jeżewie po raz kolejny zostanie zmodernizowana i rozbudowana. Gmina pokryje z własnego budżetu tylko jedną czwartą kosztów.

Wiadomości

Po wczorajszej publikacji artykułu na temat sytuacji w Gminnej Przychodni w Jeżewie, wójt Maciej Rakowicz przesłał nam oświadczenie. Odnosi się w nim do niektórych...

Wiadomości

Utwór "Brednie" to owoc współpracy duetu producenckiego Nouer i Papy Lizarazu. Klip nakręcono w oryginalnej scenerii - na dachu Zakładów Młynarskich w Świeciu.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Popularne

Wiadomości

W czwartek wieczorem strażacy dostali zgłoszenie o pożarze domu w gminie Dragacz.

Wiadomości

Dziś wieczorem na drodze krajowej nr 91 na trasie Świecie-Gdańsk dwa samochody zderzyły się z łosiem. Dwie osoby odniosły obrażenia.

Wiadomości

Utwór "Brednie" to owoc współpracy duetu producenckiego Nouer i Papy Lizarazu. Klip nakręcono w oryginalnej scenerii - na dachu Zakładów Młynarskich w Świeciu.

Wiadomości

Do 27 września trwa głosowanie na projekty Budżetu Obywatelskiego Gminy Świecie.

Wiadomości

Podczas środowej sesji Rady Powiatu Świeckiego pojawiła się sugestia, aby połączenia autobusowe na linii Świecie-Chełmno wydłużyć o przystanek w Chełmnie.

Reklama
Reklama
Reklama

Wideo