Ludzie często pytają, jak się panu układa współpraca z wiceburmistrzem Pawłem Knapikiem?
Kiedyś częściej, teraz rzadziej.
I co pan wtedy odpowiada?
Że dobrze.
REKLAMA
Żadnych zgrzytów, różnicy zdań, sprzeczek?
Bywa, że różnimy się zdaniami. To naturalne. Czasami dzięki temu rodzą się ciekawe pomysły. Należę do ludzi, którzy zawsze szukają kompromisu, nie lubię zaogniać konfliktów. Może między innymi dlatego nasza współpraca przebiega bez kryzysów.
Ma pan za sobą pierwsze absolutorium za 2018 r.
To prawda. To było dla mnie duże przeżycie, chociaż mam świadomość, że przez większość ubiegłego roku za realizację budżetu odpowiedzialny był poprzedni burmistrz Tadeusz Pogoda. W czasie sesji rady miejskiej dedykowałem mu zresztą to absolutorium, bo zostawił finanse Świecia w bardzo dobrym stanie. Wbrew pozorom, w ubiegłym roku miałem również wpływ na stan gminnej kasy, bo jako wiceburmistrzowi podlegały mi oświata, kultura i opieka społeczna o łącznym budżecie ponad 100 mln zł.
REKLAMA
Teraz jako burmistrz ma pan budżet w wysokości ponad 180 mln zł. Wiele miast o podobnej wielkości zazdrości Świeciu takich pieniędzy.
To rzeczywiście dużo. Ale stwarza to też pewnego rodzaju ryzyko. Łatwo wtedy ulec złudnemu poczuciu, że na wszystko nas stać i można wydawać pieniądze na nieprzemyślane inwestycje. A od tego już tylko krok od popadnięcia w zadłużenie, które musieliby spłacać mieszkańcy.
Jak ocenia pan relacje z radą miejską? Niektórzy radni ostro krytykują działania urzędu miasta.
Jako burmistrz nie jestem od tego, aby oceniać tego czy innego radnego. Każdy z nich wypełnia swój mandat w taki sposób, jaki uważa za najlepszy.
REKLAMA
Na sesjach rady miejskiej jest zwykle sporo dyskusji. Na posiedzeniach komisji też tak jest?
No właśnie nie i to mnie czasami dziwi. Zanim projekt uchwały trafi pod głosowanie na sesji, jest szczegółowo analizowany i omawiany przez radnych w poszczególnych komisjach. Tam zwykle jest spokojna dyskusja nad „szlifowaniem” projektu. Kiedy radni, czasami ci sami, którzy wcześniej pracowali nad nim w komisjach, dostaną dokument na sesji, nagle widzą w nim niemal same złe strony. Padają ostre słowa krytyki i żądania naniesienia poprawek, a dyskusje ciągną się godzinami. Przyznam, ze zastanawia mnie taka zmiana.
A pana zdaniem z czego to może wynikać?
Podejrzewam, że po części z obecności dziennikarzy i kamer.
REKLAMA
Burmistrz Pogoda w wywiadzie, który niedawno udzielił Extra Świecie, powiedział, że nie wtrąca się panu do rządzenia i nieproszony nie udziela panu rad. To prawda?
Kiedy wygrałem wybory, niektórzy twierdzili, że były burmistrz będzie mną sterował. Nie wiem, skąd wzięło się takie przekonanie. Jako wiceburmistrz miałem okazję przez cztery lata nabrać doświadczenia i wiem, jak funkcjonuje samorząd. Tak też podchodzi do tego Tadeusz Pogoda. Owszem, rozmawiamy o sprawach gminy. Dziwne byłoby, gdyby było inaczej, tym bardziej, ze jest on radnym sejmiku wojewódzkiego. Spotykamy się od czasu do czasu. Były burmistrz bywa na sesjach rady miejskiej. Odwiedzamy się również prywatnie. Ostatnio byliśmy razem z naszymi rodzinami na urlopie. Ale nigdy nie było sytuacji, że próbował narzucić mi swoje zdanie w jakiejś sprawie. Służył radą i doświadczeniem, ale nic ponadto. I między innymi za to bardzo go szanuję. Życzę każdemu burmistrzowi, aby miał takiego poprzednika, jak ja (śmiech).
REKLAMAOtworzy się w nowym oknie
„Zdalne” rządzenie gminą to jedno, a być bezpośrednim przełożonym dla ponad stu pracowników urzędu miejskiego to jedno. Za jakiego szefa pan się uważa?
Trudne pytanie. Pewnie najlepiej odpowiedzieliby na to pracownicy. Nie chciałbym w swoich oczach wypaść lepiej, niż w ich (śmiech). Powiedziałem już wcześniej, że wolę kompromisy od podgrzewania atmosfery lub tworzenia problemów. Tej zasady trzymam się też w pracy. Staram się liczyć z ludźmi, z ich zdaniem i odczuciami. Czy to mi się udaje? Chciałbym wierzyć, że tak.
Ile godzin dziennie pan pracuje?
Od poniedziałku do piątku mój dzień roboczy trwa zwykle 8 godzin, ale czasami dłużej. Oprócz tego w soboty i niedziele wypadają rozmaite uroczystości, w których biorę udział. Często trzeba też usiąść nad papierami wieczorem w domu. Staram się godzić obowiązki w pracy i wobec rodziny. Ani jednego, ani drugiego nie powinno się zaniedbywać. Mam żonę i dwoje dzieci. Chcę uniknąć sytuacji, że rano widuję je kiedy jeszcze śpią, a wieczorem, gdy już śpią. Burmistrzem się bywa, a mężem i ojcem się jest.