- Doskonale pamiętam dzień, w którym wyruszyliśmy na wielką wyprawę z Zaścianka Samotyje na Białorusi do mitycznej Polski. Był rok 1946, miałam 8 lat i wtedy najważniejsze dla mnie było to, aby towarzyszył nam nasz kot. Mój brat skonstruował nawet dla niego specjalną klatkę. Niestety, kot zaginął w czasie trudnej, dwutygodniowej podróży koleją - wspominała Danuta Chomicz kilka lat temu w rozmowie z dziennikarzem portalu Extra Świecie.
Jej ojciec jako żołnierz przeszedł szlak bojowy od Lenino do Berlina. W Polsce rodzina Chomiczów otrzymała ekwiwalent za to, co pozostawiła na wschodnich rubieżach II Rzeczpospolitej. Było to 10-hektarowe gospodarstwo we wsi Rudki koło Topolna w gminie Pruszcz. Ta część wsi Rudki po paru latach wróciła do swojej pierwotnej nazwy, Konstantowo.
W czasach stalinowskich posiadacz 10 hektarów ziemi uznawany był za kułaka, zdziercę i wroga klasy robotniczo-chłopskiej. Przystąpienie do spółdzielni rolniczej byłoby rozwiązaniem, by nie narażać się władzy ludowej. Jednak Karol Chomicz, ojciec pani Danuty, nie chciał o tym słyszeć.
W 1951 r. niepokornych Chomiczów spotkała za to kara. Podczas elektryfikacji wsi, ich gospodarstwo zostało pominięte. Na zgodę na podłączenie do domu prądu, musieli czekać jeszcze... 21 lat. Dopiero 1972 r. rodzina Chomiczów na własny koszt doprowadziła do swojego gospodarstwa linię energetyczną.
Danuta Chomicz ze zdjęciem konia Maćka
Krótko po osiedleniu się w Konstantowie, ojciec pani Danuty kupił od sąsiadów 8-letniego, pięknego konia. Nikt wtedy nie przypuszczał, że będzie on służył rodzinie jeszcze przez ponad trzy dziesięciolecia.
- To było naprawdę niezwykłe zwierzę - wspominała Danuta Chomicz. - Koń Maciek nigdy nie pogodził się z tym, że sprzedałam ziemię sąsiadowi. Kiedy tylko mógł, zrywał się z uwięzi i biegł poskubać koniczynę z pola, które już do nas nie należało.
Zdjęcie Maćka pasącego się na łące przed domem zdobi jeden z piękniejszych wierszy księdza Jana Twardowskiego zamieszczonego w tomiku "Polski rok" wydanym w 2005 r. A duża fotografia Maćka zawsze miała swoje stałe, honorowe miejsce w domu pani Danuty.
W latach 80. pani Danuta aktywnie działała w NSZZ Rolników Indywidualnych Solidarność.
- Miała wielki posłuch wśród działaczy i protestujących rolników, bo umiała precyzyjnie artykułować ich oczekiwania i żądania – wspomina Krzysztof Pardo z Pruszcza, dziennikarz, aktywista i kronikarz tamtych wydarzeń.
W ostatnich latach życia, mieszkająca samotnie Danuta Chomicz, otoczona była życzliwością sąsiadów i uczniów okolicznych szkół, których wcześniej, podczas licznych spotkań, zjednała sobie swoją niezwykłą osobowością.
Msza pogrzebowa Danuty Chomicz odbędzie się w czwartek 24 lutego o godz. 13.00 w kościele w Topolnie.
redakcja@extraswiecie.pl
Komentarze (0)