Pałac w Sartowicach przez wiele lat nie miał szczęścia do właścicieli. Wydawało się, że los uśmiechnął się do niego w momencie, gdy zabytek stał się własnością firmy Unia z Grudziądza. Może nieco zaskakiwać fakt, że producent maszyn rolniczych postanowił lokować kapitał w tego typu działalność, ale okazuje się, że Unia wiedziała, co robi.
To do niej należą hotele Hanza w Gdańsku i Hanza Pałac Wellness & SPA w Rulewie koło Warlubia. Właśnie przywrócenie świetności temu ostatniemu było niejako gwarancją, że niebawem dawny blask odzyskają także Sartowice.
Wiele wskazywało, że tak się stanie.Wiadomo, że powstała zaawansowana koncepcja architektoniczna dotycząca tego miejsca.
W założeniu hotele w Rulewie i Sartowicach miały ze sobą ściśle współpracować. Ich oferta miała się wzajemnie uzupełniać. Miały też udzielać sobie wsparcia, gdyby zaszła taka potrzeba, np. podczas organizacji imprez z dużą liczbą gości.
Dlaczego z planów nic nie wyszło? Inwestor przestraszył się zapowiedzi, że w niedalekim sąsiedztwie pałacu powstanie ferma norek. Ze względu na zapach, który utrzymuje się przez cały rok, takie sąsiedztwo jest wręcz zabójcze.
Jest bardziej niż pewne, że tego typu zapachu wsi nie zaakceptowaliby goście eleganckiego SPA. Dlatego pieniądze, pierwotnie przeznaczone na odbudowę Sartowic, zainwestowano w Rulewo, rozbudowując obiekt, który wzbogacił się m.in. o basen.
- Na chwilę obecną modernizacja pałacu została odłożona na bliżej nieokreśloną przyszłość, oczywiście zabezpieczamy pałac przed niszczeniem i dbamy o pielęgnację zabytkowego parku – poinformował nas przedstawiciel inwestora.
Biorąc pod uwagę lokalizację pałacu w Sartowicach, jego wartość rośnie. W pobliżu będzie przebiegać droga ekspresowa S5, a jeden z węzłów, umożliwiających zjazd, ma być ulokowany właśnie w Sartowicach. Być może za kilka lat będzie to atut, który skłoni grudziądzką Unię do zainwestowania w pałac. Na razie, z powodu koronawirusa i ciężkich czasów, jakie spadły na branżę z tego powodu, nie ma nawet o czym mówić.
Latem ubiegłego roku dawne włości swojego ojca w Sartowicach odwiedził Wilhelm Franz Graf Schwerin von Schwanenfeld. Miał 15 lat, kiedy rodzina swój sartowicki majątek straciła w odwecie za udział jego ojca w nieudanym zamachu na Hitlera w 1944 r. Ulrich Wilhelm Schwerin von Schwanenfeld został skazany na śmierć.
Wszystkich członków rodziny, włącznie z dziećmi, gestapo w ramach odpowiedzialności zbiorowej osadziło w więzieniach.
- Sartowice to był nasz Heimat, nasz dom, nasza mała ojczyzna. To było miejsce, w którym nam się dobrze żyło – wspomina Wilhelm von Schwanenfeld.
Pałac w Sartowicach koło Świecia w czasach, gdy był własnością von Schwerinów i obecnie
Nic dziwnego. Przed II wojną światową i na jej początku majątek przynosił rodzinie wysokie dochody, a polskie otoczenie było przyjazne. Jak wspominał Wilhelm podczas spotkania zorganizowanego w 2019 r. przez Klub Miłośników Historii KaMuH w świeckiej bibliotece, „samego lasu było kilka tysięcy hektarów”.
Pałac w Sartowicach został wzniesiony w 1792 r. w miejscu dworu, który spłonął ponad czterdzieści lat wcześniej.
Na przełomie XVIII i XIX w. na wysokiej skarpie i urwistym brzegu Wisły powstał urokliwy park o powierzchni 5,5 ha. Nie zachowały się budynki gospodarcze dawnego majątku. Zostały rozebrane po II wojnie światowej.
W latach 1945-1947 znajdował się tu dom wypoczynkowy dla funkcjonariuszy komunistycznej Służby Bezpieczeństwa. a potem aż do 1990 r. mieściły się tu biura i mieszkania dla pracowników PGR-u.
a.pudrzynski@extraswiecie.pl
W tekście wykorzystałem informacje zawarte w artykule Józefa Szydłowskiego „Do Świecia przyjechał syn właściciela pałacu w Sartowicach i niedoszłego zabójcy Hitlera”, który ukazał się w Extra Świecie (pełna wersja poniżej).
Komentarze (0)