W ubiegły weekend na martwego łabędzia na Dużym Blankuszu natknął się jeden z mieszkańców.
- Powiadomił o tym radnego Sebastiana Glazińskiego, który z kolei przekazał informację urzędowi. W poniedziałek rano ptak został wyciągnięty i przekazany do badań - wyjaśnia Paweł Knapik, zastępca burmistrza Świecia.
Wstępne wyniki testów przeprowadzonych we Włocławku wskazują z dużym prawdopodobieństwem, że przyczyną śmierci łabędzia była ptasia grypa. Ptak trafił do Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach, gdzie został poddany bardziej drobiazgowym badaniom.
- Czekamy na wyniki. Niestety, w czwartek rano dostaliśmy informację o drugim padłym łabędziu na Dużym Blankuszu - mówi wiceburmistrz.
Ptak również zostanie wysłany do Puław. Na tym jednak nie koniec.
Kolejny łabędź z jeziora na Mariankach też wykazuje oznaki osłabienia, więc niewykluczone, że i on jest zarażony. Miasto zamierza również wysłać go na badania. Byłby więc to już trzeci ptak.
Co jeśli potwierdzą się podejrzenia, że łabędzie miały ptasią grypę?
- Powiatowy lekarz wterynarii uznaje wówczas taki obszar za zapowietrzony. Na szczęście nie ma w pobliżu ferm drobiu, więc nie ma bezpośredniego zagrożenia dla ptactwa hodowlanego - zaznacza Paweł Knapik.
Wirus ptasiej grypy rzadko powoduje zakażenie u człowieka. Gdy jednak do tego dojdzie, to przebiega ona o wiele ciężej od typowej ludzkiej grypy. Przy łagodniejszych objawach powoduje gorączkę, bóle mięśni i stawów, ból gardła, kaszel.
W cięższych przypadkach pojawia się wirusowe zapalenie płuc, co może doprowadzić do ostrej niewydolności oddechowej.
Aby uniknąć powikłań u ludzi, konieczne jest wdrożenie leczenia w ciągu 48 godzin od wystąpienia choroby.
a.pudrzynski@extraswiecie.pl