W piątek 13 listopada około godz. 19.00 policja dostała zgłoszenie o ucieczce z pogotowia opiekuńczego 17-letniego Mateusza.
- To jego kolejna ucieczka. Dzień wcześniej został zatrzymany po tym, jak samowolnie oddalił się z Domu Dziecka w Bąkowie – wyjaśnia asp. szt. Agnieszka Żokowska z Komendy Powiatowej Policji w Świeciu.
42-letnia Justyna Ż., matka 17-latka, trafiła do więzienia. Liczyła, że uda jej się odroczyć wykonanie wyroku, bo ma kilkoro dzieci. Miała już jednak na tyle bogatą kartotekę, na którą składały się drobne przestępstwa, że sąd stracił cierpliwość i po popełnieniu przez nią kolejnego przestępstwa, nie zastosował tym razem kary w zawieszeniu.
REKLAMA
4 listopada trafiła do więzienia, a dzieci zabrano następnego dnia do domu dziecka. W tym czasie opiekował się nimi najstarszy, 20-letni syn kobiety.
17-letni Mateusz po kilku dniach uciekł z Bąkowa, ale został zatrzymany i umieszczony na razie w pogotowiu opiekuńczym w Świeciu. Spędził tam raptem jeden dzień i znowu uciekł. Policja szuka chłopaka w Świeciu i okolicach, gdzie ma krewnych i znajomych. Na razie bez rezultatu.
Blisko 15 lat temu Justynie Ż. groziło odebranie praw rodzicielskich. Miała wtedy dwoje dzieci. Sprawa odbiła się głośnym echem w powiecie świeckim i zbulwersowała wielu mieszkańców.
REKLAMA
30 grudnia 2005 r. Justyna Ż., mieszkająca wtedy na starym mieście w Świeciu, zostawiła 2-letniego Mateusza i 5-letniego Fabiana pod opieką 18-letniego sąsiada. Sama pojechała do znajomych do Nowego świętować sylwestra. Jej konkubent, ojciec chłopców, przebywał wtedy za kratkami.
Chłopakowi, który miał pilnować dzieci, szybko znudziła się rola niani. Upewniwszy się, że mają co jeść i pić, poszedł witać 2006 r. Przez blisko trzy dni, dzieci były bez żadnej opieki.
2 stycznia sąsiedzi, zaalarmowani płaczem chłopców, wezwali policję. Umieszczono ich w Domu Dziecka w Bąkowie (gmina Warlubie).
REKLAMA
W maju 2006 r. Sąd Rejonowy w Świeciu odrzucił wniosek o pozbawienie Justyny Ż. praw rodzicielskich. Pozostawienie 5-letniego Fabiana i 2-letniego Mateusza bez opieki uznano za incydent.
Zdaniem sądu, wcześniej dobrze wywiązywała się z roli matki, chociaż uznano za naganne, że pojechała bawić się w sylwestra, zamiast opiekować się synami. Kilka dni później obydwaj chłopcy wrócili do matki. W następnych latach pojawiły się kolejne dzieci.
Do sprawy wrócimy.