W nocy z 24 na 25 października poprzebijano opony w samochodach na terenie całego miasta. W grudniu policja zatrzymała Marka B., mieszkańca Nowego, który przyznał się, że to jego sprawka.
Podczas przesłuchania oświadczył, że miał wspólnika i podał jego personalia, ale tamten wyparł się wszystkiego. Marek B. utrzymywał, że działał na zlecenie właściciela warsztatu mechaniczno-wulkanizacyjnego. Przedsiębiorca miał mu zaoferować za to pieniądze. Liczył, że właściciele aut przyjadą do niego wymienić zniszczone opony i dętki, co pozwoli mu uratować podupadający warsztat.
REKLAMA
Otworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknie
Marek B. opisał wygląd „zleceniodawcy”, ale twierdził, że nie zna jego nazwiska. Nie wiedział też, o jaki zakład chodzi.
Początkowo wniosek o ściganie sprawcy złożyło sześciu poszkodowanych. Z naszych informacji jednak wynika, ze było ich kilkudziesięciu.
- W tego rodzaju sprawach nie działamy z urzędu, ale dopiero wtedy, kiedy szkodę zgłosi sam pokrzywdzony. Sprawa jest w toku. Przesłuchujemy kolejnych świadków, ale na razie nie ustaliliśmy jeszcze, kto zlecił przebicie opon – przyznaje Janusz Borucki, prokurator rejonowy w Świeciu.
a.pudrzynski@extraswiecie.pl
Komentarze (0)