O znalezieniu martwych ptaków bytujących na Małym Blankuszu i w jego bezpośrednim sąsiedztwie, pisaliśmy parokrotnie.
Kilka dni temu mieszkanka Marianek wrzuciła na swoim profilu na Facebooku zdjęcia, twierdząc, że przedstawiają one pływające na powierzchni stawu dwie śnięte ryby. Temat podchwycił jeden z lokalnych portali, posługując się tymi samymi zdjęciami - nieostrymi i wykonanymi z dość znacznej odległości.
Okazało się, że to nieprawda.
Rzekomo śnięte ryby to siatki ze słomą i roślinnością z wysepki filtracyjnej
- To nie były śnięte ryby, ale siatki wypełnione słomą i roślinami, które oderwały się od roślinnej wyspy filtracyjnej na Małym Blankuszu - wyjaśnia Marta Karolczak, kierownik wydziału ochrony środowiska Urzędu Miejskiego w Świeciu. - Wystarczyło pofatygować się na miejsce i sprawdzić to z bliska.
Wysepka filtracyjna, wspomagająca naturalne oczyszczanie wody, jest "podszczypywana" przez łabędzie i kaczki, przez co odpadają jej fragmenty.
- Braki są jednak systematycznie uzupełniane przez specjalistów - zapewnia Marta Karolczak.
Jak informuje urząd, do ubiegłego czwartku nie stwierdzono żadnych śniętych ryb. Od 11 sierpnia, kiedy wiceburmistrz wystosował oficjalną informację w tej sprawie, nie znaleziono też więcej padłych ptaków. W sumie odnotowano 6 martwych dzikich kaczek, 1 młodego łabędzia i 1 gołębia.
Dwa dorosłe łabędzie, u których zaobserwowano objawy przeziębienia i biegunkę, a jeden z nich dodatkowo był bardzo osłabiony, trafiły do Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Kobylarni. Ich stan się poprawił.
We wszystkich podanych wyżej przypadkach wykluczono ptasią grypę.
Skąd wziął się intensywnie zielony kolor wody w Małym Blankuszu? Miasto czeka na wyniki badań
Nie zmienia to jednak faktu, że z wodą w Małym Blankuszu "coś się dzieje". Nie trzeba być ekspertem, żeby zauważyć jej intensywnie zielony kolor. Padłe ptaki tylko to potwierdzają.
Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, pojawiły się tam sinice. Urząd nie chce jednak komentować tej informacji, dopóki nie będzie dysponował kompleksowymi wynikami badań.
- Mogą to być sinice, mogą być zielenice. Nie chcemy spekulować, dopóki nie otrzymamy pełnego raportu z badań laboratoryjnych - mówi Marta Karolczak.
Wyniki mają dotrzeć mniej więcej za tydzień.
A może jest inne rozwiązanie?
Nasi Czytelnicy sugerowali podjęcie działań profilaktycznych, które uchronią przed ewentualną śmiercią kolejne ptaki.
Jak argumentuje urząd, jest z tym jednak problem, bo mamy do czynienia z dzikim ptactwem.
Nawet jeśli kilkadziesiąt kaczek z Małego Blankusza zostanie przewiezionych na inny akwen (na co zresztą trzeba mieć odpowiednie zezwolenia), to nie ma żadnych gwarancji, że po paru dniach znowu tam nie wrócą, albo w ich miejsce nie pojawią się inne.
Do sprawy wrócimy.
a.pudrzynski@extraswiecie.pl
Ta zgniła słomę wyczyścić! To
Ta zgniła słomę wyczyścić! To zamiast filtrować gnije i zabiera tlen z wody.
fuuuj, zgniła słoma ma
fuuuj, zgniła słoma ma filtrować wode? ona wygląda jakby się rozkładała
Ta Pani od lunety niech sobie
Ta Pani od lunety niech sobie sprawi lepszy obiektyw.
Niech ludzie dalej karmią
Niech ludzie dalej karmią kaczki to będą w lepszej kondycji i dalej będą padać. Widać jak seniorki przychodzą i wysypują stary chleb, który niszczy układ trawienny dzikich zwierząt. Stop karmieniu.
Oj i co teraz lokalni POwcy
Oj i co teraz lokalni POwcy zrobią jak się okaże że to tylko naturalne zjawiska upału zabiły kaczki tak samo jak ryby w Odrze
Wyczyścić ,przepędzić srające
Wyczyścić ,przepędzić srające ptactwo i zrobić piękne kąpielisko .
Jak Rząd czeka na ostateczne
Jak Rząd czeka na ostateczne wyniki badań w Odrze, to źle i hejt, jak POwski „samorząd” czeka na wyniki w maluteńkim bagnistym oczku wodnym to jak najbardziej prawidłowo, taka to dziwna filozofia tych osobników!