Do pożaru doszło pod koniec lutego. Ogień pojawił się na zamieszkałym poddaszu. Zajął drewniane krokwie, a potem całe poddasze. Z żywiołem walczyło 11 jednostek straży. W protokole kontrolnym nie dopatrzono się rażących uchybień, wykluczono też podpalenie. Prawdopodobnie zawinił nieszczelny przewód kominowy.
Gmina szybko zapewniła dach na głową lokatorom. Innym pomogły rodziny.
- Jedna z pań razem z dwójką dzieci otrzymała mieszkanie komunalne w Nowem, które akurat się zwolniło. Nie wróci już do Dolnych Morgów. Jej lokal przydzielimy komuś innemu – wyjaśnia Czesław Woliński, burmistrz Nowego. - Dwie rodziny przebywają w dawnych mieszkaniach nauczycielskich w byłym gimnazjum. Z kolei jeden samotny pan oraz dwóch braci mieszkają u krewnych – wylicza burmistrz.
REKLAMA
Gmina uruchomiła konto, na które można było wpłacać pieniądze ze wsparciem dla pogorzelców. Zebrano ponad 10 tys. zł.
- To zdecydowanie zbyt mało, aby wyremontować za nie budynek, ale jesteśmy wdzięczni ofiarodawcom. Pomoc społeczna kupi za te pieniądze wyposażenie do mieszkań. Na ostatniej sesji rady miejskiej przyjęto uchwałę o przeznaczeniu 500 tys. zł na odbudowę domu. Kiedy tylko dostaniemy wszystkie pozwolenia, ogłosimy przetarg na wykonawcę - zapewnia Czesław Woliński.
Jeśli uda się sprawnie wybrać firmę, remont mógłby się rozpocząć w lipcu. Trzeba będzie wymienić dach, docieplić budynek z zewnątrz, wymienić sufity i tynki zalane przez wodę podczas akcji gaśniczej, wstawić nowe drzwi i okna.
REKLAMA
Ogrzewanie węglowe zostanie zastąpione przez gazowe. Każde z 5 mieszkań będzie miało odrębny licznik.
- Jeśli firma gazownicza zdąży zamontować gaz jesienią, to jest szansa, że przed świętami mieszkańcy wrócą do budynku w Dolnych Morgach – ma nadzieję burmistrz. - Nie wszystko zależy ode mnie, więc głowy dać nie mogę. Chciałbym jednak, żeby te rodziny mogły spędzić święta w swoich dawnych mieszkaniach. Zasługują na to po tym, co przeszli – podkreśla Czesław Woliński.
a.pudrzynski@extraswiecie.pl
Brawo
Brawo
Mieszkanie dla Pani z dziećmi
Mieszkanie dla Pani z dziećmi oddała dobrowolnie znajoma i była sąsiadka. Mieszkanie i dobytek tej Pani nienadawał się do użytku. Reszta rodzin mogła wszystko normalnie wyciągnąć z domów i to zrobiła, resztę zostawiali bo wiedzieli że gmina zakupi nowe. Wstyd że osoby które ocaliły dobytek otrzymują taką samą pomoc co Pani ktora wszystko stracilałła i zaczynać musiała od podstaw.