Ściślej rzecz ujmując, właściciel zbuntowanego klubu Pixel House złożył dwa odwołania. Pierwsze od zakazu prowadzenia działalności, będącego pokłosiem imprezy, która odbyła się 30 stycznia i drugie dotyczące już wysokiej kary nałożonej przez świecki sanepid. Ten, mając do wyboru spory wachlarz możliwości, wybrał maksymalną kwotę, czyli 30 tys. zł.
- Nie zapłacę tej kary, bo została nałożona niesłusznie - zapowiada Dariusz Dończyk. - Mam prawnika z Torunia, który nieodpłatnie pomaga mi przygotować dokumenty konieczne do potyczki, jaką będę musiał stoczyć z sanepidem.
Właściciel lokalu uważa, że zakaz jest niezgodny z prawem, ponieważ naraża na bankructwo jego i innych przedsiębiorców z branż, które najbardziej dotknęły ograniczenia związane z pandemią.
REKLAMA
I właśnie dlatego w sobotę 30 stycznia wieczorem w pubie Pixel House przy ul. Wojska Polskiego w Przechowie zorganizowano imprezę urodzinową na około 30 osób z tańcami i muzyką puszczaną przez didżeja.
Właściwie nie była to pierwsza impreza w styczniu. Tyle, że o poprzednich wiedzieli tylko nieliczni. Podczas tej ostatniej interweniowali policjanci, pracownicy sanepidu, strażnicy miejscy a nawet strażacy, wezwani po to, by wyważyć drzwi.
Gdy pojawiła się groźba nałożenia kary, na portalu zrzutka.pl rozpoczęła się zbiórka pieniędzy. Właściciel lokalu, jest wdzięczny za tę inicjatywę, deklaruje jednak, że nie skorzysta z tego wsparcia.
REKLAMA
Chciałbym poinformować wszystkich klubowiczów Pixel House oraz osoby niezwiązane z clubem, że cała kwota, która zostanie uzbierana w ramach zrzutki (którą zorganizował Pan Jacek Rachwał) na karę sanepidu (jeśli oczywiście takowa zostanie nałożona) będzie przekazana na leczenie Pana Roberta Muszyńskiego z Trzeciewca - poinformował niedawno na Facebooku klubu Dariusz Dończyk.