Tym razem doping kibiców nie pomógł Futsalowi Świecie. Byliście na meczu? Zobaczcie zdjęcia

Świecianie byli zdecydowanie częściej przy piłce, oddali dużo więcej strzałów i stworzyli sobie więcej sytuacji. Mimo to przegrali kolejny mecz. Tym razem z drużyną z Opola.
"Pantery" przegrały środowy mecz w świeckiej hali / Fot. Andrzej Bartniak

Trener Marcin Mikołajewicz tym razem miał już do dyspozycji liczniejszą kadrę niż miało to miejsce w Gliwicach. Z podstawowego składu zabrakło właściwie tylko kontuzjowanych Matheusa Inacio i Szymona Kocieniewskiego. Po dłuższej przerwie do zespołu powrócił natomiast Marcin Mrówczyński, który choć zagrał po świeżo wyleczonej kontuzji był jednym z wyróżniających się zawodników w tym meczu.

Gol do szatni

W pierwszej groźnej akcji to właśnie Mrówczyński próbował zaskoczyć mocnym strzałem Sergheia Burduję, ale bramkarz Dremana z trudem obronił mocny strzał.

Przez kilka pierwszych minut żaden z zespołów nie stworzył sobie idealnej sytuacji, ale więcej z gry mieli gospodarze. Dało się jednak zauważyć, że zawodnicy Dremana byli dużo szybsi i zwrotniejsi, błyskawicznie przechodząc ze zmasowanej obrony do ataku.

Po jednej z takich akcji, w 9. minucie spotkania Brazylijczyk Felipe Deyvisson De Freitas przebiegł niemal całe boisko i potężnym strzałem w samo okienko otworzył wynik meczu. W odpowiedzi szybko mógł wyrównać Davidson Silva, ale jego strzał minimalnie minął słupek bramki.

W 12 minucie goście prowadzili już 2:0, znów zdobywając gola po indywidualnym popisie jednego zawodnika. Marek Bugański zabrał piłkę Karolowi Czyszkowi, przebiegł połowę boiska i wygrał pojedynek z Piotrowskim. Świecianie za wszelką cenę próbowali zdobyć gola do szatni i udało im się to na 19 sekund przed syreną, gdy Karol Czyszek minął zwodem jednego obrońcę i zanim drugi zdążył interweniować, płaskim strzałem pokonał bramkarza.

Druga połowa rozpoczęła się od bardzo mocnego pressingu ze strony świecian. Mnóstwo strzał z dystansu oddawał Piotr Kaczkowski. Z każdą kolejną minutą napędzał się Marcin Mrówczyński, który w końcu w 26. minucie wygarnął piłkę czubkiem buta rywalowi, zagrał do Kaczkowskiego, a kapitan z powrotem odegrał do "Mrówy", który zdobył gola dającego chwilowy remis 2:2.

O wyniku meczu zadecydowały jednak błędy w końcowej fazie spotkania. W 35 minucie, po rzucie wolnym, piłkę przejął Marek Bugański, który minął w łatwy sposób Mrówczyńskiego i technicznym strzałem skierował piłkę do siatki.

De Freitas w akcji

Podrażniony Mrówczyński odpowiedział trzy minut później. Szybką kontrę na skrzydle przeprowadził Oliver Zaręba, który mocno dośrodkował właśnie do Mrówczyńskiego. Ten uderzył w taki sposób, że piłka odbiła się od bramkarza, z powrotem od głowy zawodnika Futsalu Świecie i w ekwilibrystyczny sposób wpadła do bramki.

Po tym golu grę od środka wznowili goście. Nie minęło pięć sekund, a De Freitas w sobie tylko znany sposób urwał się obrońcom Futsalu Świecie i zdobył gola na 4:3 dla Dremana na dwie minuty przed końcem spotkania. Jak się potem okazało, była to kluczowa akcja meczu.

Trener Mikołajewicz wycofał bramkarza i próbował ratować do samego końca remis, ale ostatecznie to De Freitas na dwie sekundy przed końcem meczu zabrał piłkę Elsnerowi i ustalił wynik spotkania na 3:5, udowadniając przy tym, że jest niekwestionowaną gwiazdą swojej drużyny i jednym z najlepszych zawodników Fogo Futsal Ekstraklasy.       

Futsal Świecie – Dreman Exlabesa Opole Komprachcice 3:5 (1:2)
Bramki: Futsal Świecie: Czyszek 20’, Mrówczyński 26’, 38’. Dreman: De Freitas 9’, 38’, 40’, Bugański 12’, 35’
Żółte kartki: Zaręba, Elsner (Świecie), De Freitas, Mielcarek, Xavier Pinto (Dreman)

Zobacz poniżej zdjęcia.

redakcja@extraswiecie.pl


Nowy blok ŚTBS w ŚwieciuNowy blok ŚTBS w Świeciu
Reklama
Udostępnij

Wybrane dla Ciebie

Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors