Zbudowany w drugiej połowie XIX w. wiatrak od kilku lat stał pusty (wcześniej mieściły się tam lokal gastronomiczny i dyskoteka). W 2005 r. gmina sprzedała go prywatnemu inwestorowi. Kiedy nie wypaliły kolejne interesy, obiekt zamknięto i odcięto od sieci elektrycznej. Przyczyną pożaru, który wybuchł 7 marca tuż po północy nie mogło być więc zwarcie instalacji.
W poniedziałek biegły z zakresu pożarnictwa i policja dokonali dokładnych oględzin spalonego zabytku. Użyto do tego m.in. strażackiego wysięgnika. Ustalono, że było to podpalenie.
REKLAMA
- Biegły stwierdził udział osób trzecich, które spowodowały pożar. Nie wiadomo tylko czy było to celowe podpalenie, czy przypadkowe zaprószenie ognia – wyjaśnia asp. Julia Świerczyńska z Komendy Powiatowej Policji w Świeciu.
Wczoraj policja informowała, że wykluczyła udział jednego z bezdomnych, który czasami szukał tam schronienia. Na kilka godzin przed pożarem i potem przez całą noc przebywał w miejskiej noclegowni.
Uwagę biegłego i policji zwróciło miejsce pojawienia się ognia - drewniana głowica na szczycie 16-metrowego, wyłączonego z użytkowania, wiatraka. Ktoś więc musiał dostać się tu w sobotę w nocy.
REKLAMA
W poniedziałek policja i biegły z zakresu pożarnictwa dokonywali oględzin wiatraka
Jak się dowiedzieliśmy, do wiatraka można było wejść bez przeszkód przez drzwi na dole.
- Z zewnątrz pozornie wyglądały na zamknięte, ale kto wiedział, że to tylko pozory, mógł dostać się do środka – powiedział nam mieszkaniec Nowego.
Policja przekazała materiały prokuraturze. Podobno dziś ma przyjechać z zagranicy właściciel wiatraka. Policja próbubowała się z nim skontaktować, żeby zgromadzić dokumentację. Wartość szkód oszacowano wstępnie na 1 mln zł.
Za zniszczenie lub uszkodzenie zabytku grozi od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.