Właściciele nadmorskich barów, restauracji i obiektów noclegowych narzekają na słaby sezon.
Nie dość, że już nie ma bonu turystycznego, to inflacja oraz rosnące ceny gazu czy energii elektrycznej, które wymusiły wzrost kosztów usług, spowodowały, że społeczeństwo znacznie bardziej liczy się z pieniędzmi.
Sprawdziliśmy, jak wygląda sytuacja w powiecie świeckim.
Pensjonat Przystanek Tleń (gmina Osie) nie ma problemów z obłożeniem pokoi.
- Jest na podobnym poziomie, jak w ubiegłym roku. Myślę, że to efekt bardzo dobrej usługi w bardzo dobrej cenie - mówi Michał Semrau, współwłaściciel Przystanku Tleń.
Przyznaje jednak, że z rozmów ze znajomymi działającymi w branży, wynika, iż turystów jest mniej i ogólnie jest gorzej niż w poprzednich latach.
Nie dotyczy to tylko wynajmu miejsc noclegowych.
- Widać to w naszej restauracji, gdzie ewidentnie nastąpił spadek liczby gości - mówi współwłaściciel pensjonatu.
Rok temu w weekendy osoby, które wpadały do Tlenia na jednodniowy pobyt i chciały zjeść obiad lub kolację w Przystanku Tleń, czasami musiały czekać przed restauracją na wolny stolik.
- W tym roku jest nieźle, ale już takich tłumów nie ma – przyznaje Michał Semrau.
Inni przedstawiciele branż żyjący z turystów przyjeżdżających do Tlenia oceniają ten sezon jako bardzo średni.
- Rok temu i przed pandemią było dużo lepiej. Wolimy nie myśleć, co będzie w przyszłym roku. Raczej trudno spodziewać się szybkiej poprawy - prognozują.
Spadek turystów dostrzega Elżbieta Głowala-Rosinke, właścicielka położonego nad jeziorem Deczno Ośrodka Wypoczynkowego Kociewska Polana w Sulnowie (gmina Świecie).
- Obserwujemy dużą różnicę. Przede wszystkim goście skrócili pobyty do dwóch - trzech dni. Rok temu to były pobyty tygodniowe - mówi Elżbieta Głowala-Rosinke.
Przyznaje, że rodziny z dziećmi chcą przyjechać na wakacje, choć na kilka dni, ale bardzo często nie stołują się w ośrodku, a przywożą własny prowiant.
Każdy domek w Kociewskiej Polanie ma do dyspozycji grill, który jest bardzo mocno eksploatowany.
Wczasowicze przygotowują sobie na nim kupione w Biedronce czy Dino kiełbaski lub karkówkę. Bo tak jest taniej.
Są też takie sytuacje, że rodzina czteroosobowa zamawia dwie porcje obiadu, zamiast czterech i dzielą się nimi wspólnie.
Zdecydowanie częściej są zamawiane tylko frytki, bo tańsze, a nie całe danie obiadowe.
- Mimo niedawnych upałów, lody dostępne w ośrodku w ogóle nie miały wzięcia – zwraca uwagę Elżbieta Głowala-Rosinke.
Pamięta takie sezony, że co chwila było widać dno w witrynie z lodami.
- Teraz ewidentnie widać, że ludzie po prostu liczą się z przysłowiowym groszem – konstatuje właścicielka Kociewskiej Polany.
Komentarze (0)