Artykuł aktualizowany
Strażnicy miejscy mieli już do czynienia z różnymi zwierzętami: psami, kotami, jaszczurkami, wężami.
- Jedne znalazły się w opresji lub były źle traktowane przez swoich właścicieli, inne uciekły z prywatnych hodowli. Po raz pierwszy jednak mieliśmy do czynienia z orłem bielikiem - przyznaje Roman Witt, komendant Straży Miejskiej w Świeciu.
Zgłoszenie wpłynęło w środę o godz. 16.20.
- Skontaktował się z nami mężczyzna, który przechodził nad Wisłą w okolicach Kosowa. W pewnym momencie, jak nam przekazał, zauważył orła. Ptak wpadł do rzeki i nie mógł samodzielnie wydostać się na brzeg - relacjonuje Roman Witt.
Z pomocą mężczyzny strażnicy wyciągnęli bielika z rzeki i zabrali na komendę. Wezwano lekarza weterynarii, który stwierdził, że ptak nie ma obrażeń. Był jednak bardzo osłabiony.
- Kupiliśmy surową wątróbkę i żołądki, aby go dokarmić. W ciągu kilkunastu godzin zjadł około 2 kg. Dzięki temu szybko nabrał sił i jego stan znacznie się poprawił - mówi komendant.
Skontaktowano się z Jarosławem Pająkowskim, dyrektorem Zespołu Parków Krajobrazowych nad Dolną Wisłą. Podejrzewał, że bielik ma gniazdo w okolicach Świecia. Radził, aby tak szybko jak to tylko możliwe wypuścić go na wolność. Dlaczego?
Bieliki wysiadują wiosną jaja. Prawdopodobnie jeden z nich poleciał, aby zdobyć coś do jedzenia.
- Wygląda na to, że podczas polowania na ryby wpadł do Wisły, a jego pióra tak namokły, że nie mógł się wydostać. Gdyby ptak, którym się zajęliśmy, nie wrócił w ciągu doby do gniazda, wysiadujący je w tym czasie drugi bielik odleciałby na polowanie, a jajom groziłoby wychłodzenie, stąd zalecenie dyrektora parku - wyjaśnia Roman Witt.
Dziś po południu strażnicy zamierzają przetransportować ptaka w klatce w okolice Kosowa i Gruczna i wypuścić na wolność.
W powszechnym mniemaniu bielik jest uważany za orła, jednak w rzeczywistości bliżej mu do rodziny jastrzębiowatych. Sporo zamieszania w nazewnictwie wprowadziło dodanie mu przedrostka orzeł w latach 70., kiedy bieliki były bliskie wyginięcia. Obecnie nie jest już gatunkiem zagrożonym.
Chociaż według obecnej terminologii bielik nie jest orłem, to nie zmienia to faktu, że znajduje się pod ochroną.
- A poza tym to piękny, majestatyczny ptak - dodaje komendant Straży Miejskiej w Świeciu.
Aktualizacja
W czwartek po południu strażnicy miejscy mieli wypuścić bielika na wolność w okolicy Kosowa i Gruczna.
- Niestety, mimo dwukrotnych prób, nie udało się. Prawdopodobnie ptak jest jeszcze zbyt osłabiony i nie mógł odlecieć. Pozostawianie go w tym miejscu byłoby ryzykowne, bo mógłby paść ofiarą drapieżników - wyjaśnia komendant Roman Witt.
Podjęto decyzję, że Jarosław Pająkowski, dyrektor Zespołu Parków Krajobrazowych nad Dolną Wisłą, który również był na miejscu, znajdzie miejsce w placówce, gdzie ptakiem zajmą się fachowcy. Do piątku zostanie w komendzie Straży Miejskiej w Świeciu.
Dobra robota
Może by mu tak etat w straży miejskiej dać. Wypatrzył by pewnie sporo z góry 🙂
Dobra robota. Więcej takich pozytywnych artykułów.
Brawo Panowie!!! Co jak co ale Straż Miejska w Świeciu mamy na bardzo dobrym poziomie!!
Bielik nie orzeł bielik.
Przeżarty 🙂 dali mu 2 kg wątróbki to był za ciężki na odlot